Na koncert Niechęci w Toruniu wierni fani czekali od wielu lat. Mało brakowało, a zespół pojawiłby się już jakiś czas temu. Wiele przeciwności losu wpłynęło na to, że zagrali dopiero na Transgresjach. Po świetnym koncercie udało mi się porozmawiać z Rafałem Błaszczakiem o odbiorze medialnym Niechęci, improwizacjach i scenie yassowej.
Tymon Tymański w filmie Miłość powiedział, że wraz ze swoim zespołem nie chciał grać jazzu, yassu, czegokolwiek. Niechęć przyznali kiedyś w wywiadzie, że nie czują się jazzmanami. Pomiędzy nimi a Miłością i sceną yassową można zauważyć jednak więcej podobieństw. Odnoszę wrażenie, że są oni potomkami tamtego klimatu. Czy można doszukiwać się w zespole późnych yassowców i czy wpłynęli oni na ich twórczość?
W tym samym filmie Mikołaj Trzaska powiedział, że zawsze chce grać tak, aby każda nuta była niepewna. Podobnie jest na płytach Śmierć w miękkim futerku i Niechęć. Ile jest więc niepewności w Niechęci?
Mówiliśmy o jazzie czy yassie, ale na tych albumach jest wiele innych gatunków, czasem nie powiązanych z tą estetyką. Mimo wszystko, jest to bardzo spójne dzieło.
Muzycy mówili kiedyś w wywiadach, że przywiązują wagę do improwizacji na koncertach. Zastanawiało mnie jak postrzegają nagranie w studiu w stu procentach improwizowanej płyty.
Poruszyliśmy również temat improwizacji, która wyszła od trzygodzinnej płyty Petera Brötzmanna i Fushitsushy. Co zespół powiedziałby na podobny projekt?
Całkowicie improwizowany koncert w specjalnym miejscu. Dlaczego by nie wcielić w życie takiego pomysłu?
Nie spotkałem się z żadną negatywną recenzją albumów Niechęci. Czy czują się oni pupilkami polskiej prasy muzycznej?
Zespół gra koncerty klubowe, ale i festiwalowe. Które z nich sprawiają im większą frajdę?
Wśród festiwali, na których wystąpili, były również wydarzenia zagraniczne, m.in. Colours of Ostrava. Jak zagraniczna publika odbiera Niechęć?
Muzyka Niechęci mocno kojarzy się z kinematografią. Cztery lata temu Ryszard Gawroński ze Studenckiego Radia Żak Politechniki Łódzkiej zapytał zespół o to czy chcieliby zagrać soundtrack do filmu. Wtedy byli na nie, a teraz?
Pomiędzy pierwszą a drugą płytą minęły cztery lata. Czy na kolejne wydawnictwo będziemy musieli czekać równie długo?
[fot. Przemek Kulikowski/materiały zespołu]