„Dziewczyna z pomarańczami” to książka, od której rozpoczęłam przygodę z norweskim pisarzem Josteinem Gaarderem. Autor książek filozoficznych i literatury pięknej. Wzbudził międzynarodowe zainteresowanie w 1991 roku wydaniem „Świata Zofii”, młodzieżowej książki będącej wprowadzeniem do filozofii.
Kolejne jego dzieła: „W zwierciadle niejasno”, „Przepowiednia dżokera”, „Maja” czy „Vita Brevis” próbują odpowiedzieć na pytania nurtujące otaczający świat. Każdą z nich czyta się w zupełnie odmienny sposób, za każdym razem rozważając inna tajemnicę i poznając zagadkę swojej duszy. Gaarder jednak nie uderza w czytelnika, nie narzuca mu światopoglądu, a jedynie wyjaśnia, pokazuje, że świat nie jest taki, jakim się wydaje.
„Dziewczyna z pomarańczami” została wydana w 2003 roku, a jej polski przekład ukazał się rok później. W 2009 roku doczekała się ekranizacji w reżyserii Evy Dahr. Głównym bohaterem jest 15-letni chłopiec Georg. Otrzymuje on list, który pozostawił jego zmarły , 11 lat wcześniej ojciec, Jan Olav, by syn go przeczytał, gdy dorośnie. List opowiada historię miłości ojca chłopca do tajemniczej „Dziewczyny z Pomarańczami”. Dziewczyna pojawia się w jego życiu zupełnie przypadkowo, spotkana w tramwaju – odtąd Jan nie może już o niej zapomnieć. Lektura listu, zgodnie z zamierzeniem ojca, stawia przed chłopcem pytania o sens życia i śmierci, na które ten stara się dojrzale odpowiedzieć, a które wydają się nieuchronne. Inspirowany listem, chłopak usiłuje sprostać pytaniom ojca, przekroczyć granice czasu i śmierci. Pytania ojca wydają się dziwne, a tezy momentami gorzkie – np. poczęcie dziecka jest już skazaniem go na śmierć, od której uciec nie można. Czy zatem mogąc wybierać, Georg wybrałby życie, które trwa przecież krótką chwilę i mija?
„Dziewczyna z pomarańczami” trafia zarówno do czytelników starszych, świadomych kruchości swego życia, jak i młodych, którzy do świadomości końca jeszcze nie przywykli. Warto sięgnąć po nią dwukrotnie – w różnych odstępach czasu. Gwarantuję, że za drugim razem wywoła większe wzruszenie i mocniej trafi do serca. Książkę tę zupełnie, szczerze polecić można i polecić trzeba każdemu, kto nie szuka banalnych powieści o miłości, ale rozwiązań, które zaskoczą. Na zakończenie cytat, który zajmuje jedno z czołowych miejsc, wśród długiej listy moich ulubionych cytatów z różnych książek: „Marzenie o czymś nieprawdopodobnym ma własną nazwę. Nazywamy je nadzieją.” To tylko jeden z wielu, które proponuje nam Jostein Gaarder. Również ze względu na nie warto sięgnąć po jego powieści.