Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem. Znałem rzecz jasna 2 płyty Obscure Sphinx i słyszałem kilka opinii o formie koncertowej tej kapeli, na to co spotkało mnie 8 maja w toruńskim NRD nie byłem jednak przygotowany. Bo czy mogłem spodziewać się, że w kameralnej nieco oprawie tego, niekojarzącego się z muzyką metalową klubu, dane mi będzie oglądać spektakl, który na stałe zagości w mojej głowie? Można hurtowo uczęszczać na koncerty, ale takiej mocy, sugestywności, hipnotyzującego czaru i ognia nie ogląda się zbyt często. Patrząc na twarze wychodzących z NRD jestem przekonany, że nie znalazłbym osoby, która by się pod powyższym nie podpisała.
Początkowo nieco nieśmiała, lecz uśmiechnięta i (wbrew temu co uparcie twierdzi) optymistycznie usposobiona wokalistka Zosia „Wielebna” Fraś zgodziła się przed występem podzielić ze mną kilkoma refleksami na temat obecnej kondycji zespołu, nieuzasadnionych obaw o przyjęcie ostatniej płyty, strasznego koncertu Megadeth na Metalmanii oraz swojego stosunku do sztucznej, telewizyjnej popularności.
Damian „Synu” Wiśniewski
„Nie zarabiamy na muzyce. Fakt, że możemy pozwolić sobie na koncertowanie to zasługa tego, że ludzie kupują nasze płyty”.
„Miałam obawy przed wydaniem Void Mother. Jak pokazała praktyka, zupełnie niepotrzebnie”.
„Nasze koncerty nie mają nic wspólnego z chłodnym przygotowaniem, zaplanowanym show”.
„Pójść do telewizji? Po co? Jeśli ktoś będzie chciał, to nas znajdzie”.
Nie mogłem odmówić sobie oczywiście prośby o nagranie zaproszenia do audycji.
Zdjęcie: Romana Makówka (źródło: oficjalny fanpage zespołu).