Po obejrzeniu takich serii jak Shingeki no kyojin czy Psycho Pass zastanawiałam się ile jest serii, które nie boją się ukazywania brutalności w jej najczystszej postaci. Na swojej liście nie znalazłam ich wiele, jednak jeden tytuł szczególnie zapadł mi w pamieć – Deadman Wonderland.
Od takich bohaterów nigdy nie oczekuję wiele, bo w większości serii są to życiowe ofermy. Ale Igarashi Ganta to wyjątek od reguły. Początkowo zagubiony i przerażony, z czasem naprawdę dostosowuje się do warunków życia w parku i zaczyna zawzięcie walczyć o swoje przetrwanie. A jak okazuje się w trakcie serii, przetrwanie w pokręconym parku rozrywki do najłatwiejszych nie należy.
Gdyby chwilę zastanowić się nad tą serią, na upartego można by doszukiwać się schematu złudnie przypominającego Battle Royale. Jednak w przypadku tego tytułu jest to mocno pokręcona, wręcz wariacka interpretacja. W Tokio znajduje się park rozrywki, czyli tytułowy Raj Martwego Człowieka. Jest on o tyle nietypowy, że rozrywką dla ludzi są występy pracowników, często bardzo brutalne. Widzowie oczarowani widowiskiem są jednak oszukiwani, gdyż wszystko, co dzieje się w parku nie jest żadnym przedstawieniem. Ktoś wpada do kwasu i rozpuszcza się, traci w walce rękę, nogę, oko lub zostaje zmiażdżony – to nie żadne sztuczki czy efekty specjalne. Pracownikami parku są skazańcy, dlatego też założyciele Deadman Wonderland nie przejmują się malejącą liczbą personelu. W końcu na miejsce jednego czeka już kilku kolejnych skazanych.
Tajemnice parku w serii poznajemy za sprawą Igarashiego Ganty. Chłopak zostaje niesłusznie skazany za brutalny mord, rzekomo dokonany na jego własnej klasie. Bohater to dopiero dzieciak, co początkowo mnie osobiście odrzucało. Od takich bohaterów nigdy nie oczekuję wiele, bo w większości serii są to życiowe ofermy. Ale Igarashi Ganta to wyjątek od reguły. Początkowo zagubiony i przerażony, z czasem naprawdę dostosowuje się do warunków życia w parku i zaczyna zawzięcie walczyć o swoje przetrwanie. A jak okazuje się w trakcie serii, przetrwanie w pokręconym parku rozrywki do najłatwiejszych nie należy. Wtrąceni do więzienia otrzymują specjalne obroże, pozwalające nadzorcom na kontrolowanie lokacji oraz funkcji życiowych więźniów. Delikwenci skazani na wyrok śmierci otrzymują za pośrednictwem obroży substancję, która jest mniejszym natężeniem specyfiku podawanego jako śmiertelny zastrzyk. Jedynym sposobem neutralizacji działania trucizny jest spożywanie specjalnych słodyczy, które można zdobyć poprzez rozmaite aktywności w więzieniu. A jak już możecie się domyślać, każda aktywność w parku rozrywki równa się z narażaniem własnego życia.
Ktoś wpada do kwasu i rozpuszcza się, traci w walce rękę, nogę, oko lub zostaje zmiażdżony – to nie żadne sztuczki czy efekty specjalne. Pracownikami parku są skazańcy, dlatego też założyciele Deadman Wonderland nie przejmują się malejącą liczbą personelu. W końcu na miejsce jednego czeka już kilku kolejnych skazanych.
Seria należy do grona najbardziej brutalnych, jakie miałam okazję oglądać. Brutalna na tyle, że zaczynamy współczuć bohaterom tytułu, choć wiemy, że otrzymali wyrok śmierci. Anime jest również intrygujące, jednak w trakcie 12 odcinków niewiele się wyjaśnia i po obejrzeniu zostaje ogromny niedosyt. Wiele można by do historii dodać, jednak niewiele można liczyć, bo manga, na której bazuje seria, to zaledwie 13 tomów.
Z powodu braku trailera w wersji oryginalnej, wrzucam opening anime 🙂
grafika: Piotr Murzyński