Od jego pierwszej wizyty w redakcji było wiadomo, że ten człowiek zrobi wszystko na „cyk, pyk, myk”. Najczęściej można go zastać przy ciężkiej pracy, kiedy to nagrywa, kroi i moduluje przeróżne dźwięki (bądź po prostu śpi, ale o tym cicho sza). Nieoficjalnie mówi się o tym, że zaraz po urodzeniu zaczął beatboxować, a pierwsze jego słowa brzmiały „tu można dorzucić jakiś delay”. Ze względu na swoje znajomości Jakub często chodzi pod wpływem… pewnych bardzo znanych napoi energetycznych, co czyni go wulkanem energii. Suma sumarum, Kuba od razu dopasował się do radiowej ekipy… jak każdy dziwak. 🙂