Magdalena Czerwińska to Torunianka, która ukończyła krakowską Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Widywaliśmy ją w serialach, takich jak „Na dobre i na złe”, „Samo życie”, „Pensjonat pod Różą”, „Ojciec Mateusz”, „Szpilki na Giewoncie”, „Hotel 52” czy „Prawo Agaty”. Na dużych ekranach pojawiała się za sprawą takich produkcji jak „Wojna polsko-ruska” czy „Kret”, a ostatnio zbiera pochlebne opinie na temat roli Anny, żony Zbigniewa Religi w filmie pt. „Bogowie”.
W ostatnim dniu Tofifestu filmem-niespodzianką okazała się być właśnie najnowsza produkcja Łukasza Palkowskiego, a po seansie Magdalena Czerwińska zdradziła kilka smaczków z kuluarów.
Prowadzący spotkanie stwierdził, że do pracy nad filmem został dobrany bardzo ciekawy zespół aktorski. Większości twarzy on – laik filmowy – nie znał. Na przykład Szymona Warszawskiego. Odtwórca roli doktora Andrzeja Bochenka uświetnił ekipę w ostatniej chwili, po rezygnacji innego aktora.
Piotr Głowacki, również Torunianin, wcielił się w postać doktora Mariana Zembali.
Dlaczego w powietrzu aż wisi nastrój lat 80.?
I nie, w ramach treningu Czerwińska nie ogladała żadnych seriali czy filmów medycznych. Wystarczyło, że wybrała się z kolegami z planu do szpitala. Aktorka ze śmiechem też wspomina, że w pewnym momencie poczuła, jakby naprawdę była żoną Tomasza Kota.
Według Czerwińskiej „Bogowie” są historią opowiedzianą z męskiego punktu widzenia. Aktorka uważa, że życiorys Anny Religi jest na tyle interesujący, że równie dobrze można by zrobić film o niej. Z racji, że kobiety są pomijane znacznie częściej niż mężczyźni, Czerwińska planuje własny projekt, traktujący właśnie o kobietach, o jej ulubionych aktorkach.
Czerwińska mówiła o pracy nad filmem „Matka”, który ma wejść na ekrany kin na początku przyszłego roku. Pierwszoplanowa rola ma zupełnie inną specyfikę niż – jak to określiła aktorka – „bycie żoną”.
Przygotowując się do tej roli, aktorka spotykała się z kobietami, których życie było jak film i nie znaczy to bynajmniej niczego dobrego.
A na zakończenie…