Kreator wydał nowy album. Mógłbym w zasadzie już na wstępie postawić wysoką notę i na tym reckę zakończyć. Ktoś zaskoczony? Nie widzę rąk w górze : )
Mille Petrozza i spółka to jeden z największych i najważniejszych zespołów europejskiego thrash metalu. Podobnie jak (wraz z innymi niemieckimi gigantami pokroju Destruction czy Sodom) w latach 80. Kreator tworzył i definiował starokontynentalą odnogę tego zrodzonego w USA gatunku, tak i dziś grupa jest wyznacznikiem wysokiej jakości i solidnej marki – zawierającej w swojej twórczości to co w europejskim thrashu najcenniejsze.
Żadnego zaskoczenia na płycie nie uświadczymy – 13 album w dyskografii kapeli to na wskroś klasyczny i znany szerokiej publice metalowy materiał. Szybki, konkretny, motoryczny, zagrany z kosmiczną precyzją, nie pozbawiony charakterystycznej dla grupy melodyjności album zawiera 10 premierowych utworów. Utrzymany w klimatach apokaliptycznego protest wyrazu LP serwuje słuchaczom znaną doskonale thrashową formę, zawierającą w sobie 120% testosteronu i 350% adrenaliny.
Jeden z albumów roku w thrashu? Płyta z pewnością będzie w tego typu rankingach naprawdę wysoko.
Począwszy od tytułowej kompozycji, z perkusyjnymi galopadami Jürgena „Ventora” Reila, poprzez wymowny „Death To The World” z miodną solówką duetu Sami Yli-Sirniö/Millie Petrozza, From Flood into Fire, zawierającą mocne, klimatyczne zwolnienie i ciekawą melodię, oraz „Civilisation Collapse”, gdzie znów na przeciwko stają thrashowe mordobicie i podniosłe melodyjne fragmenty, tytuł ten robi naprawdę piorunujące wrażenie. Spokojniej robi się na moment wraz z United in Hate, jak się jednak okazuje nie na długo – wchodzący z partią wokalną Mille rozwiewa wszelkie wątpliwości – nie ma w tej kompozycji miejsca na smęcenie i silenie się na uczuciowość – „We are Legion united in hate!”
„Your Heaven, My Hell” znów rozpoczyna się spokojniejszą melorecytacją Petrozzy prowadzoną na partiach gitary klasycznej, by w połowie numeru przejść ponownie do metalowego tornada. Finalny „Until Our Paths Cross Again” tak samo jak każdy z kończących ostatnie płyty kapeli utworów, zwiera stonowane fragmenty, prowadzone fajnie brzmiącymi, melodyjnymi riffami.
Kapela wyjątkowo dobrze czuje się w budowaniu utworów na takiej właśnie strukturze. Począwszy od Violent Revolution z 2001, po Enemy of God (2005) i Hordes of Chaos (2009) zespół para się graniem nowoczesnego thrashu z solidnym jak na ten podgatunek romansem z melodyjnością, tworząc rozpoznawalną na 3000 kilometrów markę. Z nowym, naprawdę dobrym LP Kreator potwierdza swoją mistrzowską formę i partycypację w grupie dominatorów europejskiej sceny thrash metalu.
Na szczególną uwagę zasługują również doskonale zaaranżowane wokale. Mille brzmi na płycie bardzo czysto, odpowiednio drapieżnie i intensywnie. Choć w przeszłości w tej sferze bywało różnie, Phantom Antichist to wokalna perełka.
Jeden z albumów roku w thrashu? Płyta z pewnością będzie w tego typu rankingach naprawdę wysoko.
9/10 by Synu.