Czasami przychodzi taki moment, kiedy czuję jakby coś mi się zwaliło na głowę. Nagle pojmuję, czemu współtworzę facebookowy profil filmowy, czemu peregrynuję w radiu z X Muzą. To zjawia się wtedy, kiedy zobaczę film, po którym wszystko aż we mnie krzyczy: „Pokaż to komuś! Pokaż pokaż pokaż, muszą to zobaczyć!”. „Pogorzelisko” – musicie to zobaczyć.
Chrześcijańskie południe Libanu, nasza bohaterka Nawal Marwan zakochuje się w palestyńskim uchodźcy. Jej brat, patriota i obrońca jedynej słusznej wiary, odbiera jej muzułmańskiego ukochanego. Miał zamiar zabić nawet niewierną siostrę, jednak babcia w ostatniej chwili przerwała tę absurdalną sytuację. Nawal jednak jest w ciąży. Rodzi dziecko, które przynosi wstyd całej rodzinie. Chłopiec zostaje oddany do sierocińca, a Nawal – jeśli chce przeżyć – musi uciekać.
Wiele lat później żyje z dziećmi – bliźniętami – w Kanadzie. Jest sekretarką u notariusza, który po jej śmierci przedstawia potomstwu ostatnią wolę matki. Pozostawiła ona po sobie kilka listów. Jeden z nich Jeanne i Simon mają oddać swojemu bratu. Jakiemu bratu? Przecież my nigdy nie mieliśmy brata! Drugi list należy doręczyć ojcu. Ojcu?! Matka mówiła, że ojciec nie żyje!
Kobieta nie zezwoliła na swój pochówek, póki zadanie nie zostanie wykonane. Syn sprzeciwia się dziwnemu pomysłowi matki, ale córka rusza na poszukiwanie wskazanych przez nią mężczyzn. Film jednocześnie ukazuje próbę odtworzenia przez Jeanne przeszłości matki oraz obfitą w makabryczne przeżycia tułaczkę Nawal – w postaci retrospekcji.
Długo myślałam o produkcji, że jest „dobra, ale szału nie robi”. Wydawało mi się, że wszystko zbyt szybko się układa. Zagadka sama się rozwiązuje. Nie wiadomo skąd na Jeanne spływają kolejne informacje. Zakończenie jednak zrobiło swoje. Dałam się zmanipulować efektem szoku i zaparło mi dech w piersiach. Tłumaczę też jednak sobie, że matka chciała, żeby jej dzieci przeszły właśnie taką a nie inną drogę. Wiedziała, że zdjęcie, które im zostawiła, stosunkowo szybko doprowadzi je do prawdy.
Prawda. To słowo klucz. Na forach internetowych spotykałam się z pytaniami: „Dlaczego Nawal postanowiła tak ‘skaleczyć’ dzieci prawdą?”. Dlaczego?
Jeżeli film prowokuje mnie do stawiania sobie coraz to trudniejszych pytań i przypomni mi niezaprzeczalną prawdę, mówiącą o absurdzie wojny oraz konieczności wypierania ze świata ogromu wzajemnego ludzkiego okrucieństwa – to uważam, że jest godny uwagi i pragnę, by jak najwięcej osób po seansie powiedziało mi, co o nim myśli. Zniecierpliwiona i ciekawa jak nigdy – czekam na Wasze opinie!