Energetyczna dawka zadziornego rockowego grania prosto z Wrocławia. Założona w 2009 roku grupa People of the Haze po 3 latach od debiutanckiej płyty prezentuje premierowy materiał drugiego studyjnego albumu.
Krzysztof Pikuła (gitara), Krzysztof Wysocki (bas) i Radosław Ofierski (perkusja) potrafią pokazać co to prawdziwy rock’n’roll. Jeśli jeszcze dorzucimy do tego ciekawą barwę głosu wokalisty – Tomasza Środy, to otrzymujemy przyjemną mieszankę wybuchową. Po niezbyt szczęśliwym doborze utworów na debiutancką płytę panowie zdecydowali się na zmianę kierunku i siedem z trzynastu premierowych utworów jest po polsku, a wokalista popracował nad swoim angielskim w reszcie kawałków.
Album otwiera „Dalszy plan”. Pierwszy akordy i już wiadomo, że będzie dobrze. Potwierdzają to kolejne „Jeden za drugim” i „Bad Dog”. W przypadku tego ostatniego miałam pewne obawy. Na debiutanckim albumie angielski Tomasza Środy pozostawiał wiele do życzenia i „utrudniał” słuchanie. Tym razem słychać poprawę i można się skupić na tekście, a nie jego podaniu. To nie koniec niespodzianek. Następny na płycie jest znakomity duet z Adrianną Styrcz „Wild at heart”. Piękna i spokojna ballada, po której eksploduje prawdziwa petarda – „Mr. Hype”. Energetyczny rock w najlepszej postaci.
Fastfood Breslau to równa i zaskakująca rockowa płyta.
Muzycy z People of the Haze przez cały czas bawią się formą. I tak w „Przewrocie w przód” zaskakują słuchaczy fragmentem smyczkowej suity tuż przed mocnym gitarowym końcem. W kolejnej na płycie „Średniej krajowej” bawią się tekstem. Jest to krótki, acz treściwy paszkwil na stan finansowy młodych w kraju nad Wisłą. W „Wartości dodanej” zaskakuje solo Mateusza Rybickiego na saksofonie. W kolejnych utworach „Made of Stars” i „Kobieta zła” słychać wyraźnie, że People of the Haze inspirują się rockiem z przełomu lat 60. i 70. XX w.
Jedyny tekst, którego autorem nie jest Tomasz Środa to „Papierowy żołnierz” Bułata Okudżawy. Można by się było spodziewać spokojnej ballady, a tutaj zaskoczenie. Duża dynamika i ciekawe zmiany rytmu. Jednak nie samym rockiem żyje słuchacz, więc w przedostatnim na płycie „Cherry picker” muzycy proponują bardziej bluesowy klimat. Album kończy utwór tytułowy „Fastfood Breslau” ze znakomitym solo Remigiusza Knapika na organach Hammonda.
Podobnie jak pierwszy album, również „Fastfood Breslau” to płyta zaskakująca i bardzo równa. Muzycy znakomicie dobrali występujących na płycie gościnnie: wokalistkę Adriannę Styrcz, saksofonistę Mateusza Rybickiego oraz klawiszowca Remigiusza Knapika. Mam nadzieję, że panowie z People of the Haze nie każą zbyt długo czekać na trzeci album.
Zdjęcie: materiały promocyjne wytwórni.