Dookoła wiatr i mróz a oni, niczym niezrażeni, maszerują….w samych kąpielówkach. Tak na Starym Rynku zaprezentowały się toruńskie morsy. W tym roku już po raz piąty wzięli oni udział w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.
Morsowanie kojarzy się głównie z chłodem i lodowatą wodą. Dla postronnych obserwatorów to dziwne hobby, nietypowy sport, lekko szalona zabawa. Okazuje się jednak, że bycie morsem to coś zupełnie innego. – Robimy resuscytacje, uczymy się wyciągać ludzi z wody, pracujemy jako króliki doświadczalne. – wyjaśnia Sławomir Gruszka, który morsowaniem zajmuje się już od wielu lat. Dodaje także, że dla niego i jego kolegów, oprócz samorealizacji, to głównie zabawa. Spotkanie we wspólnym gronie i robienie tego co sprawia prawdziwą frajdę – to właśnie przepis na morsa.
„Jak nie każdy może latać tak nie każdy może być morsem.”
A jak się przygotować do morsowania? – Psychicznie. Jak ktoś się już przygotuje psychicznie, że woda zimna nie jest straszna to wchodzimy do wody i się kąpiemy. Oto prosty przepis jak wciągnąć się w ten sport, który, jak się okazuje nie jest dla wszystkich.