Przyznam się na wstępie bez bicia, że żaden ze mnie znawca, ani tym bardziej sympatyk muzyki punkowej (co innego rzecz jasna hardcore, który mimo punkowych korzeni stanowi zupełnie inną muzyczną historię). Z tego też względu do recenzji nowej płyty kultowego w pewnych kręgach zespołu Bad Religion zmuszony jestem podejść niejako z perspektywy laika. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet bez szczególnej znajomości tematu, kilku ciekawych rzeczy na płycie „True North” da się doszukać.
Nową płytę amerykańskich weteranów (ponad 30 lat na scenie musi budzić uzasadniony podziw) charakteryzują nieskomplikowane, przeważnie szybkie kompozycje, melodie w większości oparte na 2, 3 riffach, fajnych, rytmicznych perkusyjnych partiach oraz energicznych, gitarowych zagrywkach są lekkie i niewymuszone.
Bad Religion zespołem stereotypowo punkowym niewątpliwie nie jest. Muzyka ta nie wyrasta z brudnych squatów dużych miast, zamieszkałych przez wszelkiej maści anarchistów, przeciwników systemu, wkurzonych na świat buntowników bez powodu. Brak tu surowizny, bezczelnej prostoty, hałaśliwego, chaotycznego protest wyrazu. Chociaż przekaz jest tym ideałom z pewnością bliski, liryki kapeli ubrane są w zaskakująco przystępną, poukładaną, melodyjną i przebojową stylistykę.
Nową płytę amerykańskich weteranów (ponad 30 lat na scenie musi budzić uzasadniony podziw) charakteryzują nieskomplikowane, przeważnie szybkie kompozycje, melodie w większości oparte na 2, 3 riffach, fajnych, rytmicznych perkusyjnych partiach oraz energicznych, gitarowych zagrywkach są lekkie i niewymuszone. Noga sama chodzi w takt kolejnych (śpiewanych często na 2 głosy) refrenów, czuć w tym sporą witalność i młodzieńczą werwę. To dość ciekawe, biorąc pod uwagę, że średnia wieku w kapeli zbliża się niebezpiecznie do 5 krzyżyka. Coż, jak mówi stare porzekadło – bad boys never get old. Miejscami kapela potrafi też mocniej dołożyć do pieca („Land Of Endless Greed” czy „Fuck You”) co niewątpliwie podnosi wartość tego tytułu.
Płyta jest (jak przystało na punkową stylistykę) dość krótka – 16 numerów trwających przeważnie po 2, niespełna 3 minuty daje nam półgodzinną porcję dość przyjemnej gitarowej eskapady. Dziwi trochę decyzja o wydaniu „True North” w porze zimowej – taka muzyka musi przynosić dużo większą frajdę latem, kiedy człowiek może posiedzieć na powietrzu, wypić browara, czy udać się w wakacyjną podróż własnym środkiem lokomocji.
Nie można się jednak dać zwieść pozorom – mimo przebojowego, zabawowego charakteru muzyki, kapela porusza w tekstach dość poważne kwestie, włączając w to problemy społeczne, czy flagowe dla kapeli antyreligijne protesty (patrz „Dharma And The Bomb” czy „Hello Cruel World”).
Bad Religion będący jednym z prekursorów i autorów przebojowego punk rocka, granego dziś z powodzeniem przez takie składy jak The Offspring, Green Day, Against Me! czy Millencolin, mimo upływu lat trzyma poziom udowadniając przy okazji, że starzeć można się tylko wizualnie, wewnątrz pozostając wciąż w pełnej wigoru, młodzieńczej formie.
Sympatykom żywej, niezobowiązującej muzyki tytuł ten podejdzie bez popity.