We wrześniu, nakładem wydawnictwa Uniwersal Music, ukazał się trzeci studyjny album Much. Po „Terroromansie” i „Notorycznych debiutantach” przyszedł czas na „Chcecicośpowiedzieć”. Jest to pierwsze wydawnictwo po odejściu z zespołu jednego z jego założycieli, Piotra Maciejewskiego. Debiutują na nim Damian Pielka i Krzysztof Zalewski. Nowy jest także producent – to miejsce zajął Marcin Bors. Płyta składa się 11 kawałków, osadzonych w brzmieniach gitarowego rocka. Trwa stosunkowo krótko – tylko nieco ponad pół godziny, ale to nie przeszkodziło w stworzeniu różnorodnego i kompletnego albumu.
Na przemian agresywnie i melancholijnie. Czasami wokal nie ma siły przebić się spod grubej warstwy instrumentalnej, czasami to właśnie słowa grają pierwsze skrzypce. Wyśpiewywane od niechcenia frazy przeplatają się z emocjonalnym krzykiem. Taki jest właśnie ten album – eklektyczny. Muchy nie opowiadają się za żadną ze stron – nie pozwalają zakwalifikować się ani do popu, ani do alternatywnego rocka. Tą płytą grają na nosie wszystkim tym, którzy myśleli, że ich trzecie podejście będzie tym decydującym. Tymczasem zespół nie zamknął sobie żadnej furtki – wręcz przeciwnie – rozbudził ciekawość, co do kolejnych wydawnictw.
Pierwszy numer z tej płyty, „Nie przeszkadzaj mi, bo tańczę”, mogliśmy usłyszeć już w ubiegłym roku. Lepszym okazał się jednak singiel numer dwa, czyli „Zamarzam” – utwór, który pewnie niejednego zmusił do kilkukrotnego przyciśnięcia guzika ‘replay’. Z pozostałej dziewiątki wyróżnić można jeszcze chwytliwe „Wróżby” i „Ani słowa”. Pojawił się też utwór instrumentalny – „Bez noży, bez karabinów” – ciężkie, gitarowe granie poszło tutaj w odstawkę. Efekt? Wyszło wręcz romantycznie.
Warto poświęcić uwagę warstwie tekstowej tej płyty i przytoczyć kilka zbitek słów, które z jednej strony wydają się sztampowe i wymyślne na siłę, ale z drugiej – nie pozostawiają słuchacza obojętnym, bo Muchy rzeczywiście chcą coś powiedzieć. „Wynika z wróżb, że postać rzeczy i obrót spraw przykrywa kurz ubocznych skutków chcenia”. „A wy kochajcie się wbrew popytom na samotność”. „Nic nie obiecuj mi i nie przeszkadzaj mi, bo tańczę”. To nie są optymistyczne wersy, ale nikt też nie płacze i nie użala się nad sobą. Ot, codzienność, dorosłość i problemy.
To nie jest przyjemne pół godziny. Ciekawe, ale męczące. Niejednostajny głos Michała Wiraszki, wysilające się na oryginalność teksty i zmienne agresywno-chilloutowe brzmienie nie czynią tego albumu łatwiejszego. Przeciwnie – utrudniają słuchanie go w całości. Mimo tego jednak zdecydowanie warto poświęcić mu czas, bo jest świeżo, rytmicznie, a miejscami bywa naprawdę uroczo. Muchy wyruszyły już w jesienną trasę koncertową, przylecą też do Torunia. Ich koncert 18 października w klubie Lizard King.