„Agnus Dei” to francusko-polska produkcja reżyserowana przez Anne Fontaine („Coco Chanel”, „W jego rękach”, „Idealne matki”), przewodniczącą tegorocznego jury festiwalu. Twórcy zabierają widza do polskiego klasztoru tuż po II wojnie światowej. Młoda lekarka (Lou de Laâge) zostaje wezwana do zakonnicy w ciąży. Matka przełożona (Agata Kulesza – „Róża”, „Ida”, „Drogówka”) nie wie, jak poradzić sobie ze skutkami zbiorowego gwałtu dokonanego na siostrach przez żołnierzy Armii Czerwonej. Wśród odtwórczyń ról zakonnic m.in. Agata Buzek czy Joanna Kulig. Produkcja w całości była realizowana w Polsce, oczywiście przy udziale polsko-francuskiej ekipy.
W ramach 13. Międzynarodowego Festiwalu Tofifest mieliśmy okazję obejrzeć kilkunastominutowy making-of „Agnus Dei”. Słyszymy kolejno wypowiedź Agaty Kuleszy, Agaty Buzek i Joanny Kulig:
Po projekcji filmu przyszedł czas na spotkanie z twórcami „Agnus Dei”. Odpowiadali oni zarówno na pytania prowadzącego, jak i te padające z publiczności. Skąd u francuskiej reżyserki pomysł, aby nakręcić film o polskim klasztorze?
Anne Fontaine: Odkryłam tę historię we Francji przez siostrzeńca tej młodej lekarki Mathilde Beaulieu, granej przez Lou de Laâge, która pracowała w Polsce po zakończeniu wojny. Tę niesamowitą historię, gdzie połowa zakonnic była w ciąży po zgwałceniu przez armię rosyjską. Byłam tak poruszona tą sytuacją, że postanowiłam nad nią pracować. Oczywiście również po to, żeby się w nią zagłębić, dowiedzieć się, co rzeczywiście się tam stało. Ale też po to, żeby mieć pewną swobodę, możliwość improwizacji. Film nie jest tylko relacją rzeczywistości, ale to też po części moja opowieść.
Producent filmu, a prywatnie mąż reżyserki – Philippe Carcassonne – tłumaczy, że podobne historie miały miejsce w różnych krajach, ale tym razem za sprawą wspomnianego wyżej siostrzeńca w końcu pojawiły się namacalne dowody. Polska historia nie przesądza jednak jeszcze o usytuowaniu planu filmowego w Polsce. Dlaczego dokonano właśnie takiego wyboru, w żartobliwy sposób wyjaśnia producent:
Philippe Carcassonne: Kiedy uświadomiliśmy sobie, że mamy prawdziwą sytuację, która wydarzyła się w Polsce, to naszą pierwszą reakcją było, żeby spróbować nakręcić film w Polsce. Zapytaliśmy sami siebie: czy robi się filmy w Polsce? Z pewnością. Panuje w Polsce wojna domowa? Nie, aktualnie nie. Jest tam stabilna sytuacja? Tak. Znajdziemy tam dobrych członków ekipy filmowej? Na pewno tak. Możemy się tam komunikować, mówić po angielsku? Prawdopodobnie. Mówiliśmy o tym, że może ciekawiej byłoby nakręcić to w Niemczech, gdzie jest więcej pieniędzy na produkcję. Ale stwierdziliśmy, że jeśli mamy prawdziwą historię, chcemy być wiarygodni, to lepiej nakręcić to w Polsce.
Reżyserka o tym, że w Polsce zaskoczyła ją mroźna zima, ale za to załoga była bardzo pracowita:
Anne Fontaine: Trudnością była zimna, bo nigdy nie kręciłam w takiej temperaturze. Ekipa mówiła mi, że jest -30 stopni, co się okazało nieprawdą, bo było -15 stopni. Natomiast to, co wywarło na mnie wrażenie, to niewiarygodna intensywność zaangażowania aktorów. Na castingu mieliśmy mnóstwo ujęć, żeby wypróbować każdego i naprawdę poziom aktorek był wspaniały. Całościowo, sposób gry. Byłam pod wrażeniem poziomu niczym z Hollywood. Gra polskich aktorek była jak inkarnacja, zupełne wcielenie się w rolę.
Producent – znów w charakterystyczny dla siebie sposób – tłumaczy, dlaczego film jest uniwersalny i spodziewa się, że przypadnie do gustu wielu osobom:
Nie jestem kobietą. Nie jestem katolikiem i nie jestem Polakiem. Nigdy nie byłem zgwałcony, właściwie nigdy nikogo nie zgwałciłem. I nie jestem też nowonarodzonym dzieckiem.
Philippe Carcassonne: Nie jestem kobietą. Nie jestem katolikiem i nie jestem Polakiem. Nigdy nie byłem zgwałcony, właściwie nigdy nikogo nie zgwałciłem. I nie jestem też nowonarodzonym dzieckiem. Czułem dystans do tej historii i nie byłem pewien, czy Anne sobie z tym poradzi. Ale stopniowo stawałem się coraz bardziej zainteresowany i wchodziłem w to. Więc spodziewam się, że ludzie, którzy tak jak ja nie mają punktów wspólnych z tą historią – i tak będą nią poruszeni.
W spotkaniu z widzami brały udział również producentki z firmy Aeroplan Film – Eliza Oczkowska i Klaudia Śmieja. Zrelacjonowały, jak wyglądała współpraca polsko-francuska. Zasugerowały też, w którym kierunku musi pójść polska kinematografia, by więcej takich projektów zawitało do naszego kraju. Zdradziły, że zdjęcia były kręcone w Krośnie, gmina Orneta, a budżet filmu wynosił 6 mln euro. Producent Philippe Carcassonne dodał, że bardzo kosztowny był śnieg. Z racji łagodnej zimy, trzeba było przywozić go z Niemiec, a potem albo dopilnować żeby 70 osób z ekipy filmowej chodziło cały czas dookoła, nadrabiając drogi – albo przed wznowieniem zdjęć zasypywać pozostawione w przerwie ślady.
Premiera „Agnus Dei” już w 2016 roku, chociaż podczas spotkania zdradzono, że film jest już dopięty na ostatni guzik. Pozostało tylko czekać na dystrybucję.
Specjalne pozdrowienia dla słuchaczy Radia Sfera:
Na zdjęciu Agata Kulesza i Anne Fontaine