Wsłuchując się w dźwięki najnowszej płyty Jerzego Mazzolla i Roberta Skrzyńskiego wydanej pod szyldem Mazzmelancolié, nie sposób pozostać myślami w sferze przyziemnej rzeczywistości.
Jerzy Mazzoll, znany jest jako jeden z prekursorów yassu, czyli brudnego jazzowego grania z lat dziewięćdziesiątych. Jego działalność w ramach grupy Mazzoll & Arhythmic Perfection można już spokojnie określić wyświechtanym mianem „kultowej”. Brzmienie jakie znamy z płyt „Out out to lunch”, czy nagranej z Kazikiem „Rozmowy s catem” nie da się pomylić z niczym innym i obecne jest również na tej płycie.
Ambientowe brzmienie serwowane przez Skrzyńskiego wprowadza słuchacza w rozmaite odcienie niepokoju. Mnogość i zróżnicowanie wielokrotnie przesterowanych odgłosów oszałamia. Słyszymy tu bowiem i śpiew ptaków i brzęczenie rodem ze stacji transformatorowej, tłuczenie szkła i głos elektronicznego syntezatora mowy. Wszystkie te piski, brzdęki i trzaski, dzięki towarzystwu dźwięków klarnetu Mazzolla nabierają melodyjności. Hałas zamienia się w muzykę pozornie chaotyczną, lecz silnie oddziałującą na słuchacza swoją emocjonalnością.
Materiał zawarty na płycie okazuje się jednak zaledwie wstępem do przygody, jaką można przeżyć w trakcie żywego spotkania z tą niezwykłą muzyką. Obserwowanie artystów i ich przeżywania własnej muzyki, wzmacniał wrażenie jej oniryczności. W trakcie koncertu w Od Nowie, brzmienie klarnetu Mazzolla wyszło na pierwszy plan, wyraźniej wybrzmiały wypowiadane przez Niego słowa – balansujące między absurdem, a gorzką prawdą o rzeczywistości. Kto był, ten z pewnością ma poczucie dobrze wydanych pięciu złotych. Całej reszcie pozostaje czekać, aż duet Mazzmelancolié ponownie odwiedzi Toruń.
Zdjęcie: www.guidemelittletape.com