Punktem wyjścia spektaklu „Kansas” były lokalne wydarzenia, które wpłynęły również na kreację bohaterów. Przedstawienie powstawało na podstawie improwizacji aktorskich, a kolejną inspiracją był Toruń, z którego pochodzi reżyser. O spektaklu Marcina Wierzchowskiego z aktorami: Jolantą Teską, Łukaszem Ignasińskim i Maciejem Raniszewskim rozmawiał Bartosz Chodorowski.
Przygotowania do spektaklu przebiegały w niestandardowy sposób. Zwykle aktorzy pracują na konkretnym tekście – w przypadku „Kansas” prace zaczęły się od idei.
Na pewno należy wspomnieć o ogromnej pracy, jaką wykonał Marcin Wierzchowski i Łukasz Zaleski, dramaturg i reżyser. (…) Bardzo mocno zaufali nam jako aktorom, dali nam ogromne pole do popisu, dali bardzo dużo wolności w tej pracy. Pozwolili nam na uruchomienie wyobraźni i głównie tą naszą wyobraźnią się kierowali – mówi Maciej Raniszewski. Marcin Wierzcholski dodatkowo kierował się zasadą, która od lat towarzyszy pewnemu brytyjskiemu reżyserowi.
Akcja spektaklu została osadzona w przestrzeni małego, amerykańskiego miasteczka, które musi zmierzyć się ze zbliżającą się katastrofą.
W spektaklu obserwujemy życie zwykłych ludzi, mieszkańców Andover, którzy stoją w obliczu nadchodzącego zagrożenia. Można powiedzieć, że to jest taki thriller katastroficzny – żartowała Joanna Teska.
„Kansas” porusza m.in. temat wymiany międzypokoleniowej i wspólnych doświadczeń, które czasem stają w obliczu poważnych konfliktów. Jak mówi Joanna Terska – Najważniejszy temat jest taki, że nad tymi ludźmi jest jakaś katastrofa i oni tę katastrofę wyczuwają, ale tylko wyczuwają, natomiast nie biorą jej pod uwagę. (…) Każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji. W spektaklu nie brakuje też wątku miłości.
„Kansas” można oglądać w Teatrze im. Wilama Horzycy 10, 11 i 12 grudnia o godzinie 18.00. Na dwa pierwsze spektakle bilety kosztują 10 zł. Szczegóły znajdziecie na stronie teatru.
Zdjęcie: Wojciech Szabelski