Do rycerzy, do szlachty i do mieszczan zespół Hey kieruje swój najnowszy krążek. Po dwudziestu latach istnienia to jest dziesiąty album tej grupy. Płyta ukazała się 6 listopada ubiegłego roku nakładem wytwórni muzycznej Supersam Music w dystrybucji Mystic Production i dotarła do trzeciego miejsca Oficjalnej Listy Sprzedaży.
Na tę płytę złożyło się jedenaście utworów, do zespołu dołączył jeden gość, tekstami zajęła się, oczywiście, wokalistka – Kasia Nosowska, a muzyką Paweł, Krawczyk, Marcin Zabrocki, Nosowska i Jacek Chrzanowski. Materiał do tego albumu rejestrowany był w kwietniu 2012 roku w Krainie Westernu w Sarnowej Górze oraz między lipcem a wrześniem we wrocławskim studiu Foroplastykon.
Katarzyna Nosowska, jak zawsze, popisała się niedosłownością, zabawą słowami, niebywałą wrażliwością i umiejętnością nazywania emocji, czyli tekstami, których nie da się zrozumieć w jeden i ten sposób, a które każdy może odebrać indywidualnie w zależności od nastroju i tego, co siedzi mu w głowie. Niezmiennie smutno jest w nowych utworach Hey’a, aczkolwiek wokalistka pokusiła się o parę tekstów z uśmiechem i nadzieją w tle. Jest to między innymi kawałek rozpoczynający album, czyli „Wieliczka”. Obok niego możemy postawić „Lilię, kulę i cyrkiel”, czyli utwór napisany przez Nosowską dla jej syna, w którym to właśnie do niego się zwraca. Melancholijnie i zupełnie niewesoło jest tam, gdzie wokalistce brakuje dziecięcej beztroski, wtedy kiedy w niezwykły sposób opisuje płacz w utworze „Woda” oraz kiedy „zupełnie nie ma się z czego śmiać”. Pozostałe numery pozostają w neutralnej skali uczuć. Jest sporo o miłości i o życiu w bardzo ogólnym sensie.
Do warstwy tekstowej, stworzonej przez Nosowską, nie można się przyczepić, ale do tej muzycznej już tak, bo kilka z utworów pozostaje zupełnie bez wyrazu przez zbyt nudny i monotonny aranż. W ostatnim kawałku na albumie, który nosi tytuł „Z przyczyn technicznych”, zespołowi towarzyszy Gaba Kulka – to ona napisała do niego tekst i współtworzyła muzykę. Niestety ta kombinacja nie wyszła najlepiej. Kulka sprawia wrażenie dużo słabszej artystki poprzez to, że sili się na dopasowanie do grupy Hey. Chęć bycia alternatywnym na siłę nigdy nie kończy się sukcesem, tak jest i w tym utworze. Poza tym różni się on bardzo od reszty ze względu na tekst, który nie wyszedł spod pióra wokalistki Hey’a.
Przy okazji omawiania tego albumu warto zwrócić uwagę na oprawę graficzną, którą zajął się Macio Moretti. Zdjęcia zespołu zostały wykonane w sali gimnastycznej z drabinkami i sprzętami sportowymi w tle, rodem z przeciętnej polskiej szkoły. Równie ciekawa jest okładka płyty, na której skład grupy został potrojony. Największym zaskoczeniem jest jednak to, co znajduje sie w środku tego wydawnictwa, a jest to mały, klasycznie wykonany ołówek, z napisem Hey, który ma służyć do podpisania egzemplarza tego krążka.
„Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan” to album dobry, ale nie najlepszy. Ilość w pełni zachwycających utworów nie wystarcza do zakwalifikowania tej płyty do arcydzieł. Jeśli jednak spodobał się wam tytułowy singiel, to polecam wam ten album.