Jak twórca ma prowadzić swoją karierę? Czy po osiągnięciu sukcesu, należy dążyć do powielania dobrze przyjętej płyty, książki, czy obrazu, zmieniając jedynie szczegóły? Nie istnieje jedna odpowiedź na to pytanie, tak samo jak nie da się zerojedynkowo określić „idealnego” artysty.
Przed piątkowym (13.01) koncertem Bisza, wspieranego przez skład B.O.K., zadałem bydgoskiemu raperowi kilka pytań. Rozmawialiśmy m. in. o różnych aspektach „odmienności”, dotyczących samego „Wilczego humoru”, jak i polskiego rapu w ogóle. Zahaczyliśmy też o kilka innych tematów, dotyczących czasów przed wydaniem „Zimy EP”, porównań „Labiryntu Babel” z premierowym krążkiem, czy kwestii, która często pozostaje bez odpowiedzi – jak ocenić poziom rapowych konfliktów na naszej scenie i z kim Bisz chciałby zmierzyć się w pojedynku na wersy?
Zaczęliśmy jednak od współpracy z Radexem. Wiele osób było zaskoczonych stworzeniem akurat takiego duetu. Spodziewano się po „(…) humorze” wielu rzeczy, a ostateczny efekt bardzo często był inny niż przewidywania słuchaczy. Jak przebiegała współpraca z Radexem i jaki wpływ na ostateczny wygląd krążka miał gitarzysta Pustek?
Popularność „Wilka chodnikowego” sprawiła, że na „Labiryncie Babel” poruszyłeś dosyć trudny, wymagający temat, co niosło ze sobą pewne ryzyko. Podobnie jest z „Wilczym humorem”, płyta wychodzi z ram hiphopu, zarówno muzycznie, jak i tekstowo. Z czego to wynika?
Spotykasz na koncertach osoby, które pamiętają starsze krążki? Czy wraz ze zmianą stylu płyty zmienia się publiczność?
Podkreślasz to, że w Twoim życiu zaszły duże zmiany. Wiele z nich wiąże się z wejściem w nowy etap, o którym rapujesz w „Dorosłych”. Czy dojrzałość przyniosła rozczarowanie?
W swojej karierze wydałeś wiele solowych krążków. Patrząc z perspektywy czasu – która płyta była do tej pory największym wyzwaniem, a która największym sukcesem? Może był projekt, który łączył oba te aspekty?
A co było przed „Zimami”? Większość słuchaczy nie zna Twoich projektów sprzed EP-ki wydanej w 2007, a nie był to przecież Twój pierwszy ślad na rapowej scenie.
Zarówno na „Wilku (…)”, jak i na „Labiryncie (…)” czy „Wilczym humorze”, umieściłeś w tekstach rzadziej spotykane sformułowania, których znaczenie często trzeba sprawdzić w słowniku lub encyklopedii. Zdarza Ci się używać w codziennej rozmowie zapożyczeń z filozofii, nauki, czy poezji?
Wiele osób traktuje rap jako rywalizację, pewnego rodzaju walkę. Czy wśród wersów znajduje się miejsce na dyplomację lub kompromis?
Nie sądzisz, że polski rap boi się konfliktów? Mamy niewiele głośnych, wartościowych beefów, a większość nieporozumień rozgrywana jest za pośrednictwem Facebooka. Czasem mam wrażenie, że polski rap stał się czymś na kształt koła wzajemnej adoracji. Nikt się nie wychyla, nawet jeżeli dzieje się coś, co wymaga komentarza lub sprzeciwu. Nie ma rywalizacji, która prowokuje rozwój.
Pokuszę się o dość śmiałe pytanie – czy widzisz na scenie raperów, z którymi chciałbyś się skonfrontować? Chodzi mi oczywiście o wartościową wymianę zdań, a nie dziecinne pyskówki.
Do „Wilka chodnikowego” dołączony był zbiór wierszy Twojego autorstwa. Nadal zdarza Ci się pisać poezję, czy może skupiasz się tylko na tekstach stricte rapowych?
Premierze „Wilczego humoru” towarzyszyły dwa odrębne wydarzenia, podczas których mogliśmy zobaczyć na scenie m. in. Abelarda Gizę i Kacpra Rucińskiego. Chciałbyś organizować podobne rzeczy w przyszłości, przy premierze kolejnych krążków?
Prowadzisz swoją audycję w bydgoskim Radiu Kultura. Czego dotyczy?
Pytanie, które zadam, pojawiło się podczas jednej z naszych poprzednich rozmów, ale jestem ciekaw czy coś zmieniło się w tej kwestii. Planujesz grać na koncertach kawałki ze starszych płyt? Na przykład z „Błękitu”, czy „Beefu ze światem”?
Dzięki za rozmowę!
Rozmawiał Piotr Paczkowski
[fot. fanpage Bisza]