Czwartkowy (9.02) koncert Tego Typa Mesa i ekipy Alkopoligamii w Lizard Kingu był okazją, aby porozmawiać o tym, co wywołuje największe życiowe ała. Wywiad nie dotyczy jednak jedynie „ała”, rozumianego jako tytuł najnowszej płyty warszawskiego rapera oraz wyrażającego fizyczny, czy mentalny ból. W trakcie rozmowy poruszyliśmy temat ciągłych zmian, jakim podlega Warszawa, mentalności Niemców, czy też… kreskówki, jaką aktualnie ogląda raper.
Pierwsze pytanie dotyczyło kwestii, o jakiej słyszałem już dosyć dawno temu – czy istnieje „kolorowy” sposób oznaczania kawałków? Mianowicie dopasowywanie konkretnych barw do numerów na zasadzie skojarzeń?
W tekstach, nie tylko tych z „Ała.”, zauważyłem sporo zapożyczeń z angielskiego. Skąd to mieszanie języków?
W „Book please”, pada sformułowanie „moja książka nie jest durna”. Co rozumiesz poprzez ten termin? Orwell? Dostojewski? Olga Tokarczuk? A może coś zupełnie innego?
Kolekcjonerska wersja „Ała.” posiada zdjęcia, ilustrujące tematykę każdego z kawałków. Kto jest ich autorem i na jakiej zasadzie zostały dobrane?
Chciałbym zapytać o jeszcze jedną rzecz, zawartą w preorderowym wydaniu. Oprócz zdjęć, przy każdym z kawałków jest wydrukowany tekst, w którym zauważyłem różnego rodzaju znaki – myślniki, znaki równości itp. Czemu mają służyć te oznaczenia?
Znalazłeś alternatywę dla maili?
Ile razy trzeba przesłuchać „Ała.”, żeby odkryć wszystko, co chciałeś przekazać w tekstach? Czy Twoim zdaniem to trudna treściowo płyta?
Czy stereotypy są przydatne przy realizacji kolejnych płyt, czy może raczej przeszkadzają w nagrywaniu?
Co, Tobie osobiście, wyrządza największe życiowe „ała”? Chodzi mi o zachowania ludzi które sprawiają, że odczuwasz negatywne emocje, o jakich rapujesz na najnowszym krążku. Zazdrość? Hipokryzja?
Od wielu lat, oprócz pisania tekstów piosenek, tworzysz także felietony. Czy zapełnianie kolejnych stron jako felietonista, różni się czymś od spostrzeżeń i wniosków, prezentowanych na scenie?
W wielu kawałkach wspominasz o Warszawie i o tym, co zauważasz w zachowaniu ludzi, mieszkających czy przebywających w stolicy. Czy w Warszawie są jeszcze miejsca, które oparły się dzisiejszemu pośpiechowi i obroniły się przed szkłem i betonem?
Dzięki za rozmowę i powodzenia na trasie!
Rozmawiał Piotr Paczkowski
[fot. fanpage Mesa / Mateusz Czech]