Drugi wieczór MFT Kontakt minął pod znakiem Zachodu. Tym razem festiwal gościł teatry ze Szwajcarii i z Niemiec.
Jako pierwszy mieliśmy okazję zobaczyć występ Theater Basel ze Szwajcarii, który jest jedynym tegorocznym spektaklem festiwalowym odbywającym się w hali sportowej Arena Toruń przy ulicy Bema.
„Leonce i Lena” w reżyserii Thoma Luza to niezwykle subtelna i sentymentalna opowieść o pastelowych barwach. To jest bardzo prosta historia o księżniczce i księciu. Z drugiej strony, jest jak sen, gdzie wszystko wygląda dziwnie, ale bardzo znajomo. – te słowa reżysera stają się swoistym kluczem do interpretacji sztuki. Nałożenie warstw muzyki, ruchu i tekstu tworzą na scenie wysublimowaną, dekadencką atmosferę.
Ta „prosta historia” niekoniecznie jest jednak prosta w odbiorze dla widza. Nie chodziło mi o to, żeby zrobić sztukę, którą da się zrozumieć, lecz taką, którą można poczuć – mówił Thom podczas spotkania autorskiego po spektaklu. Reżyser w pełni wykorzystał potencjał struktury spektaklu jako narzędzia wywierania wpływu na widownię. Dynamiczny układ scen silnie oddziałuje na zmysły i pozostawia lekki zamęt w głowie.
Ów zamęt i wirtuozerska gra bodźców kierowanych ze sceny nabrały wydźwięku dzięki monumentalnej scenografii spektaklu. Ogromny biały pokój łączył w sobie charakter studia tanecznego, sali tronowej oraz zakładu psychiatrycznego, co stworzyło przestrzeń dla zupełnie nagich emocji. Lubię pracować we względnie pustej przestrzeni, gdzie jest kilka małych szczegółów. Widz sam wybiera, na co w danym momencie zwracać uwagę – komentuje reżyser. Prostota i lekka schizofrenia przekazu pozostawiają trzy kropki w myślach po tym, jak opada kurtyna. Daje to wolność interpretacji i miejsce na przeżycie katharsis.
Drugim zachodnim akcentem wieczoru był występ berlińskiego Maxim Gorki Theatre, który odbył się na Dużej Scenie Teatru im. Wilama Horzycy.
„Po nas choćby kosmos” w reżyserii Sebastiana Nüblinga to spektakl oparty na historii Sibylle Berg o antybohaterce XXI wieku. Sztuka ta w sposób niezwykle inteligentny i dowcipny prezentuje nam wiele wad nowoczesnego społeczeństwa. W niesamowicie zgrabny sposób zostały zaprezentowane tak zróżnicowane zagadnienia jak trudny i poważny problem nazizmu obok satyry na media społecznościowe. Jednocześnie nie zostały nam pokazane żadne konkretne rozwiązania naszych bolączek: w spektaklu próżno szukać moralizatorskiego przesłaniania. Chodziło raczej o pozwolenie sobie na odrobinę autoironii i spojrzenie na nasze zachowania z odpowiedniego dystansu. Trudno było spodziewać się, że spektakl składający się jedynie z ośmiu aktorów w strojach kosmonautów i niemalże zerowej scenografii, będzie mógł w tak żywy i zabawny sposób zapytać nas, dokąd zmierzamy w życiu.
W niedzielę odbyły się również dwa wernisaże: pokonkursowej wystawy fotografii teatralnej organizowanej przez Instytut Teatralnego im. Z. Raszewskiego w Warszawie, a także mobilnej wersji wystawy telefonicznej fotografii teatralnej autorstwa Wojtka Szabelskiego. Wszystkie prace można obejrzeć w kawiarni Wejściówka w budynku Teatru Horzycy.
[fot. Ute Langkafel, materiały prasowe festiwalu]
Autorem wpisu są Olek Dudziak i Katarzyna Grochowalska, red. Agata Drozd.