Jesteśmy na półmetku Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt. Prezentowany do tej pory repertuar jest zdecydowanie zachwycający. Wydarzenie to daje nam niepowtarzalną okazję, żeby zobaczyć spektakle z takich państw jak Niemcy, Rosja, Litwa czy Szwajcaria.
PONIEDZIAŁEK (21.05)
Reykjavik ’74
Był to pierwszy polski spektakl na tegorocznym Kontakcie. Rzeka łez, rozmowy o erekcji, policyjne dokumenty i zabójstwa, tak prezentuje się Islandia w roku 1974 okiem Katarzyny Kalwat, reżyserki spektaklu. Na scenie podobnej do obdartego mieszkania z czasów PRL-u obserwujemy piątkę osób. Chcą przekazać nam opowieść, a raczej przeprowadzić śledztwo. W Reykjaviku zabito dwóch mężczyzn, ciał nie znaleziono. Sztuka „Reykjavik ’74” bazuje na autentycznej historii sprawy sądowej z ubiegłego wieku. Mimo dużej liczby faktów i ścisłości przekazu, w sztuce zostaje miejsce na dopowiedzenia i interpretację zdarzeń, szczególnie ze strony aktorów. Skala nastrojów prezentowanych widzowi przez twórców ciągnie się od beznadziei i strachu egzystencjalnego do ujawniania ukrytych popędów seksualnych i histerii. Szok emocjonalny swoją grą nasila Matylda Podfilipska w roli Matyldy/Erli i Prokurator/Komisarz – Bartosz Woźny. Statyczną kompozycję spektaklu równoważy niebywały dynamizm emocji i napięcie dramatyczne. Mocno łaskocze nerwy scena przesłuchania Saevara w wykonaniu Tomasza Mycana. Wisienką na tym kryminalnym torcie są sentymentalne monologi delikwentów sprawy. Szczere, wyważone wypowiedzi zniszczonych życiem ludzi tworzą rozmyty kres, granicę między rzeczywistością na scenie, a światem poza obrębem teatru.
Panna bez posagu
Taki tytuł nosi znane w Rosji dzieło Aleksandra Ostrowskiego. Na jego postawie reżyser Dmitrij Krymow stworzył oryginalne dzieło oddając jednocześnie klasykę literackiego gatunku. W rosyjskim dramacie widzimy historię kobiety – nieszczęśliwie zakochanej, odrzuconej, żyjącej nadzieją. Pod względem fabularnym spektakl nie zrobił na mnie większego wrażenia. Podzielony został na dwie części – z czego pierwsza była zdecydowanie zbyt rozwlekła. Ogromnym plusem przedstawienia są sami aktorzy. Warto tutaj wyróżnić szczególnie Marię Smolnikową, która grała Larysę, czyli główną postać kobiecą. Prezentowała w niezwykły sposób całą gamę uczuć, jakie towarzyszą nieszczęśliwie zakochanej kobiecie. Pomimo zarzutów do fabuły, uważam, że reżyser ma duży talent i potrafi w bardzo współczesny sposób przybliżyć nam ponad 100-letni dramat.
Tego samego dnia odbył się szereg wydarzeń towarzyszących. O godzinie 11:00 oraz 12:30 odbyły się warsztaty Gaga People, czyli języka ruchowego stworzonego przez Ohada Naharina. Historia tego izraelskiego fotografa została przybliżona tego samego dnia podczas projekcji filmu „Mr Gaga” w Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu”.
WTOREK (22.05)
Sekretne życie Friedmanów
Pierwszym zaprezentowanym spektaklem tego dnia było „Sekretne życie Friedmanów”. Jest to przedstawienie zainspirowane nominowanym do Oskara filmem dokumentalnym Andrew Jareckiego „Sprawa Friedmanów”. Oparta na faktach historia ukazuje życie rodziny w momencie, gdy dwóch jej członków (ojciec i syn) zostają oskarżeni o molestowanie seksualne dzieci. Spektakl przybrał niezwykłą formę, która przypominała mi tę znaną z „Mulholland Drive”, który miał premierę kilka miesięcy temu w Teatrze im. Wilama Horzycy. To wtedy po raz pierwszy miałam do czynienia z rozmieszczeniem scen w różnych lokalizacjach w budynku. Tym razem jednak twórcy „Sekretnego życia Friedmanów” poszli o krok dalej. Nie tylko przemieszczaliśmy się z jednego miejsca do drugiego, ale znajdowaliśmy się w „centrum wydarzeń”. Podczas danej sceny widzowie przebywali na przykład w specjalnie zbudowanym salonie, który bez wątpienia przypominał zwyczajny pokój mieszkalny. Następnie wędrowaliśmy za przewodnikiem do aresztu, sali komputerowej czy sądu. Taki sposób prezentacji wydarzeń zdecydowanie wpływał na lepszy odbiór historii. Jedynymi moimi zarzutami jest to, że na spektaklu było za dużo widzów, co powodowało miejscami uciążliwy ścisk oraz fakt, że przejścia następowały zbyt często. Reżyser Marcin Wierzchowski tak przedstawia nam historię rodziny Friedmanów, że do końca ciężko nam jest ich jednostronnie ocenić. Nie skupia się on bowiem na ukazaniu własnej prawdy, a na pokazaniu tego co czuje człowiek, którego życie zmienia się pod wpływem jednej chwili. Gra aktorska była na najwyższym poziomie. Największe wrażenie zrobiła jednak na mnie rola ojca, czyli Piotra Pilitowskiego jako Arnolda Friedmana. Była to bardzo mocna kreacja, która chwytała za serce poprzez małe gesty, takie jak zaciśnięte pięści, czy przygnębiające spojrzenie zza ogromnych okularów.
Człowiek z Podolska
„Człowiek z Podolska” to spektakl, który przywędrował do Torunia ze sceny moskiewskiego teatru DOC. Osią przedstawienia jest historia „małego, szarego” człowieka, który zostaje zaaresztowany bez konkretnego powodu. Jest przepytywany przez policjantów. Z pewnością opowieść pokazana na scenie mieści się w ramach gatunku teatru absurdu. Moim zdaniem, myślą przewodnia sztuki jest dostrzeganie kolorowych szczegółów w przeciętnej codzienności. Przez cały czas przedstawienia pojawiają się ambiwalentne uczucia. Śmiech, zamęt, ostre wkurzenie – to właśnie sfera empiryczna tworzy paletę tej absurdalnej historii. Jako widz szukam wytłumaczenia niektórych wątków, które pojawiły się w spektaklu. Próby implementowania choreografii nie zrobiły na mnie wrażenia. Warto natomiast wyróżnić grę aktorską Igora Stama w roli policjanta. Lekkość i momentami bezmyślność postaci wywołuje bardzo dziwny zgrzyt gdzieś tam „w środku” odbiorcy. Trochę Kafkowa opowieść ogólnie pozostawiła bardzo niejednoznaczną opinię.
ŚRODA (23.05)
Festiwalową środę rozpoczęło śniadanie na placu przed Teatrem im. Wilama Horzycy. O 11:30 odbył się wykład pod tytułem „Rola teatru niemieckiego podczas kryzysu uchodźczego w 2015 roku”. O godzinie 15:00 w Centrum Sztuki Współczesnej odbędzie się czytanie dramatu przez Pawła Priażko pt. „Czarne pudełko”. Następnie o godzinie 17:00 Agnieszka Zakrzewska i Magdalena Jasińska poprowadzą warsztaty pedagogiczno-teatralne „Wschód+Zachód”.
Pierwszym spektaklem tego dnia będzie „Tango” w Teatrze im. Wilama Horzycy. Jest to dzieło w reżyserii Piotra Ratajczaka. „Tango” Mrożka to klasyka polskiego dramatu, która wciąż inspiruje do nowych interpretacji. Twórcy spektaklu zastanawiają się, co ,,Tango” może powiedzieć o współczesnej Polsce i procesach, jakie w niej zachodzą. – można przeczytać na oficjalnej stronie organizatorów.
„Marusia” to kolejne przedstawienie tegorocznego Kontaktu. Dialogue Dance w reżyserii Aleksandra Andrijaszkina to performans, w którym „szara pracownica biurowa” opowiada o swojej pracy poprzez ruch i słowa. Wydarzenie odbędzie się o godzinie 20:00 również w Teatrze im. Wilama Horzycy.
[„Reykjavik ’74” fot. Wojtek Szabelski]
Autorami wpisu jest Katarzyna Grochowalska oraz Olek Dudziak, red. Stanisław Janowski.