Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

MTF Kontakt 2018: dzień szósty

W przedostatni dzień MFT Kontakt organizatorzy zaproponowali uczestnikom trzy spektakle: z Belgii, z Niemiec oraz z Łotwy. Z niecierpliwością oczekujemy jutrzejszego wieczoru, ponieważ to wtedy dowiemy się, który z uczestników zostanie zwycięzcą tegorocznej edycji.

Dzień tradycyjnie o godzinie 9:00 rozpoczęło śniadanie na Pacu Teatralnym. O godzinie 10:00 odbyły się warsztaty z teatru fizycznego, łączące ćwiczenia fizyczne, zadania ruchowe i twórcze, a także improwizację. W trakcie ich trwania, na terenie przed teatrem odbyło się również wydarzenie zatytułowane 7×7. Studenci UMK we współpracy ze studentami warszawskiej Akademii Teatralnej przygotowali 7 czytań/instalacji sztuk, które składały się z 7 słów. Kolejnymi warsztatami w tym dniu były Sceny miasta skierowane do uczestników projektu Niepodlegli 18-18 oraz studentów Wydziału Reżyserii Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie. Podczas czytania dramatu Utopia mogliśmy natomiast zobaczyć Michaiła Durnienkowa.

Requiem dla L. 

Pierwszym czwartkowym spektaklem było „Requiem dla L.. Będziemy mogli zobaczyć go po raz kolejny w piątek, czyli w ostatni dzień Kontaktu. Zespół z beligijskiej Gandawy, z kompozytorem Fabriziem Cassolem oraz reżyserem Alainem Platelem na czele, w 2007 r. otrzymał pierwszą nagrodę festiwalu Kontakt za spektakl „vsprs”. Punktem wyjścia dla ich nowego spektaklu jest nieukończony utwór Mozarta, na podstawie którego tworzą własną muzyczną historię, wplatając w niego motywy jazzowe, operowe czy należące do afrykańskiego popu.

Sytuacja z wyciągniętą ręką

Situation mit Ausgestrecktem Arm, autorstwa Olivera Zahna i w wykonaniu monachijskiego teatru Hauptaktion GbR, przedstawia historię gestu kojarzonego między innymi z salutem hitlerowskim. Duet sceniczny składał się z męskiego głosu oraz kobiety stojącej z uniesioną dłonią, a samo przedstawienie miało charakter informacyjny. Oczekiwałam jednak czegoś więcej niż niskiego głosu przekazującego fakty historyczne oraz postaci znajdującej się w jednej pozycji przez 50 minut. Przedstawienie było zwyczajnie nużące i ciężko mi myśleć o nim jako sztuce. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że dałoby się ukazać dane zagadnienie w o wiele ciekawszej dla widza formie.

„Sytuacja z wyciągniętą ręką”, fot. Andrea Kim Mariani.

Medea

Wieczorem obejrzeliśmy spektakl Vladislavsa Nastavševsa i Ryskiego Rosyjskiego Teatru pod tytułemMedea, powstały na podstawie tragedii Eurypidesa. Sztuka starożytnego dramaturga jest oparta na micie o małżonkach Medei i Jazonie. Kobieta jest zrozpaczona po tym, jak mąż porzuca ją dla księżniczki Koryntu. Jej jedynym celem pozostaje zemsta na tych, którzy ją skrzywdzili. Scenografię wczorajszego spektaklu ograniczono do dwóch krzeseł i tła, które przybierało różnorodne, ostre barwy. Pomimo tego minimalizmu przedstawienie było bardzo wyraziste. Aktorzy przybierali różnorodne pozycje, ich głosy były wyraźne i doniosłe, a kurtyna dynamicznie wznosiła się i opadała. Jednym z piękniejszych elementów „Medei” był śpiew dzieci – dwójki chłopców w roli synów głównej bohaterki. Zdecydowanie oczarowali oni widownię swoimi delikatnymi, czystymi głosami. Guna Zariņa wypadła bardzo dobrze w roli Medei. Pięknie poruszała się po scenie, a jej słowa wypowiadane były niezwykle emocjonalnie. Zabrakło mi jednak w tej postaci namiętności – widziałam jedynie kobietę, która pragnie zemsty. W moim odczuciu postać ta powinna być bardziej rozbudowana jako porzucona żona i matka, którą targają wątpliwości. Uważam, że „Medea” była dobrym spektaklem, jednak na pewno nie znajduje się w czołówce mojego prywatnego festiwalowego rankingu.

O tym, kto otrzyma główną nagrodę Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt 2018 dowiemy się w piątek o godzinie 22:00 na Dużej Scenie Teatru im. Wilama Horzycy. Wcześniej będziemy mogli obejrzeć seans filmu Sprawa Rity G.”, wziąć udział w dyskusji Wschód – Zachód. Plecami czy twarzą do siebie? w CKK Jordanki, a także wysłuchać ostatniego czytania dramatu w ramach programu „Lubimowka”.

Autorem wpisu jest Katarzyna Grochowalska, red. Agata Drozd.

[fot. Aigars Altenbergs]