Finalnego wieczoru MFT „Kontakt”, „Requiem dla L.” otrzymał dwie nagrody: Nagrodę Główną Festiwalu oraz Nagrodę Dziennikarzy. Nie jest to pierwsze wyróżnienie zespoły z belgijskiej Gandawy podczas „Kontaktu”: w 2007 roku zdobył wyróżnienie Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego za spektakl „vsprs”.
„Requiem dla L.” to przedstawienie, obok którego ciężko przejść obojętnie, ponieważ bezpośrednio dotyka tematyki śmierci. Nadal ciężko jest mi stwierdzić, czy bardziej przypominał mi on spektakl czy koncert. Widzowie skonfrontowani są z nagraniem, które przedstawia starszą, umierającą kobietę. Na ekranie widzimy jej ostatnie chwile z rodziną i przyjaciółmi. Widokowi temu towarzyszy niesamowita muzyka kompozytora Fabrizia Cassola. Łącząc różnorodne gatunki muzyczne, stworzył jedyną w swoim rodzaju koncertową hybrydę wokół nieukończonego „Requiem” Mozarta. Reżyserem przedstawienia jest Alain Platel, często poruszający w swoich dziełach tematykę śmierci.
Twórcy wykazali się ogromną odwagą, prezentując nagranie z ostatniej godziny życia L. Myślę, że tym zabiegiem ryzykują balansowanie na bardzo cienkiej granicy niesmaku oraz przekraczanie pewnych norm. O dziwo dajemy się jednak wciągnąć w muzyczne pożegnanie, które sprawia nam jednocześnie tyle bólu. Cierpimy patrząc na ekran, ale z drugiej strony wciąga nas widowisko pełne pasji i energii. Warto również podkreślić zasługę rodziny, która miała w sobie dużo pokładów śmiałości decydując się na tak trudny krok, jakim było ukazanie ważnej dla nich osoby w ostatnich chwilach przed śmiercią.
Czternastu muzyków na scenie stworzyło własny rytuał pożegnalny dla tytułowej L. Słyszymy Mozarta, jednak jest on tylko inspiracją do wariacji o podłożu operowym, jazzowym oraz nawiązującym do muzyki afrykańskiej. Na spotkaniu, które odbyło się po przedstawieniu, jeden z członków zespołu podkreślił, że reżyser Alain Platel i kompozytor Fabrizio Cassol dawali im dużą przestrzeń do własnych improwizacji. Zdecydowanie dało się to odczuć siedząc na widowni. Zespół nie tylko odgrywał wcześniej zaplanowane role, ale całym sercem przekazywał poprzez muzykę wszystkie swoje emocje. Koncert był pierwszorzędny i zdecydowanie zostanie na długo zapamiętany przez słuchaczy. Miał on niezwykle intymny i osobliwy charakter.
„Requiem dla L.” było z pewnością bardzo trudnym przeżyciem. Wraz z ciężarem poruszanej tematyki otrzymaliśmy w komplecie ogrom muzycznego widowiska. Widowiska, które zachwycało i z pewnością było przepięknym pożegnaniem dla L.
[fot. Chris Van der Burght]
Autorem recenzji jest Katarzyna Grochowalska, red. Agata Drozd.