Po dziewięciu latach przyszedł czas na ostatnie spotkanie z bohaterami bajki, którą zachwyciły się nie tylko dzieci, ale także dorośli. Twórcy filmu kolejny raz potwierdzają, że przyjaźń pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem jest możliwa.
Robi mi się smutno kiedy pomyślę sobie, że już więcej nie będzie dane mi zobaczyć kolejnych przygód Czkawki i Szczerbatka. Seria opowiadająca o ich niesamowitej przyjaźni, jest w mojej ocenie, najlepszą jaką stworzyła wytwórnia DreamWorks. Reżyser Dean DeBlois przedstawił piękną historię, która idealnie zamyka trylogię.
Po raz kolejny odwiedzamy wyspę Berk i spotykamy głównych bohaterów, którzy już nieco starsi muszą zmierzyć się nie tylko z nowymi niebezpieczeństwami, ale i z dorastaniem. Ich niesamowite przygody i walka z kolejnym czarnym charakterem – Grimmelem, od pierwszych minut przyciągają naszą uwagę. Jednak nie jest to główny powód, który zachęcił mnie do pójścia do kina. Pierwsza część serii „Jak wytresować smoka”, skradła moje serce pokazując jak silna może być przyjaźń. Nie tylko ta pomiędzy kolegami z ławki, matką a córką czy koleżanką z piaskownicy, ale także pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Animacja uczy nas jak powinniśmy traktować swoje zwierzęta. Pokazuje, że są to żywe istoty, które również mają uczucia. Darzą nas zaufaniem i miłością. Chronią nas i tak samo czują się za nas odpowiedzialne, jak my za nie i tak samo potrzebują wolności.
Siedząc w kinie na pierwszej części serii większość z nas (studentów) była jeszcze nastolatkami, która teraz mierzy się z problemami dorosłości, tak samo jak Czkawka i jego przyjaciele. Główni bohaterowie stawiają czoła sowim największym lękom i obawom, ale i uzyskują odpowiedzi na dręczące ich pytania. Oczywiście nie jest to łatwe zadanie, bo dorastanie nigdy nie jest łatwe. Chociaż może być do przeżycia, jeśli ma się obok najbliższe naszemu sercu osoby. Za to właśnie najbardziej cenię, tę historię. Za pokazanie wszystkich uczuć, tych dobrych i tych złych. Za to, że mimo wszystko, że dorastamy i dużo się zmienia, nie tylko dookoła ale i w środku nas, to nadal możemy liczyć na swoich przyjaciół i bliskich. Możemy im ufać i powierzać swoje obawy, a oni zawsze będą przy nas, nieważne co się będzie działo.
Twórcy filmu po raz kolejny zadbali o najmniejsze szczegóły. Sceny walki, czy chociażby wizyta w ukrytej krainie zostały stworzone z największą starannością. Jednak to nie one najbardziej utkwiły mi w pamięci. Esencją wszystkich trzech części są sceny, w których nie pada ani jedno słowo. W pierwszej jest to moment, kiedy Czkawka i Szczerbatek poznają się i rysują patykami na piasku. W drugiej sceny kiedy wspólnie ćwiczą latanie i odkrywają nowe lądy. W ostatniej części są to spotkania Szczerbatka z jego miłością – białą furią. Wszystkie te sceny zapierają dech w piersiach i oddają to, co najważniejsze, czyli poznawanie siebie, swoich słabości i najskrytszych marzeń bez używania jakichkolwiek słów. To co również sprawia, że te fragmenty filmu są wyjątkowe, to oczywiście muzyka, która tak jak w poprzednich częściach, została stworzona przez Johna Powella. Nie można również pominąć kwestii dubbingu, który i w wersji angielskiej i polskiej jest bardzo dobry.
Twórcą “Jak wytresować smoka 3” należą się brawa za idealne zwieńczenie przygód Czkawki i Szczerbatka. Nieczęsto bowiem można spotkać serię bajki, z której nie tylko dziecko, ale również dorosły może nauczyć się bardzo wiele. Historia przedstawiona w ostatniej części idealnie podsumowuje poruszane wcześniej wątki, a przede wszystkim pokazuje, że nie musimy sami walczyć ze swoimi lękami i problemami, że potrzebujemy innych by znaleźć sens życia i że miłość łączy się z podejmowaniem trudnych, ale właściwych decyzji.
[fot. oficjalna strona filmu]