Suchedniów to dla mnie niezwykle ważne miejsce. Spędziłam tam znaczną większość swojego życia. Dom rodzinny, pierwsza miłość, prawdziwe przyjaźnie, poważne problemy, ale też mnóstwo niezapomnianych chwil, które na długo pozostaną w mojej pamięci. Myślę, że każdy z nas ma takie miejsce, do którego wraca myślami. Dla mnie to właśnie Suchedniów- miasteczko wspomnień.
Sama nazwa Suchedniów pewnie nic wam nie mówi, ale wcale mnie to nie dziwi. Miasto znajduje się w województwie świętokrzyskim, także trochę daleko. Gdybyście jednak chcieli pozwiedzać zabytki historyczne, a przy tym także wypocząć- serdecznie Was zapraszam. Aktualnie samo miasto nie jest jakoś bardzo turystyczne. Jasne, zdarza się, że nawet osoby z zagranicy chętnie wynajmują domki letniskowe nad zalewami, albo po prostu campingują. Dlaczego napisałam zalewy? Otóż w promieniu kilku kilometrów znajduje się ich co najmniej 5. Na najbliższy mam widok z okna. Nie znaczy to jednak, że tam bywam najczęściej. Zwykle jest tak, że ciągnie nas do jak najdalszych zakątków, mam tak samo. Staram się być wszędzie, dla rozeznania. Dla mnie miejsce idealne musi spełniać określone kryteria: czysta woda, mało ludzi, ładne widoki i przede wszystkim bezpieczeństwo.
Poniżej wstawiłam zdjęcie, które przedstawia krajobraz zalewu na Rejowie, zaledwie 7 km od mojego miejsca zamieszkania. Kiedy tylko wracam do domu, udaję się tam by spędzić popołudnie.
Drugim ważnym dla mnie miejscem jest nieistniejący już plac zabaw, po którym został pusty plac w samym środku parku. Teraz służy głównie do wyprowadzania pupili. Mimo iż nic już tam nie ma, kiedy przechodzę obok, nieraz wspominam, jak za dzieciaka bez telefonów potrafiło się przegadać z kimś całą noc. W domu nie było paniki, zawsze wychodziło się na cały dzień, a wracało tylko, gdy się zgłodniało. Moje każde wakacje do 16 roku życia tak właśnie wyglądały.
Wspomniałam, że w moje strony przyjeżdżają także obcokrajowcy. Miejsce spokojne, bez użytkowanych od dawna fabryk, otoczone lasami i wodami. Idealne miejsce na relaks. Cisza i spokój, tak jak lubię. Gdy to piszę od razu przed oczyma mam obraz zalewu, gdzie spędziłam większość wakacji. W nim też nauczyłam się pływać. Najbardziej lubię to, że mam blisko, jest możliwość wypożyczenia rowerków/ kajaków, a nawet rozpalenia ogniska ze znajomymi. Tuż obok znajduje się Ośrodek Sportu i Rekreacji, który oferuje korty do tenisa ziemnego, siłownię na świeżym powietrzu, boisko do kosza, plac zabaw oraz boisko do siatkówki plażowej i moja dawna podstawówka. Ach, wspaniałe czasy, kiedy wf spędzaliśmy na plaży. Łapcie poranne widoki.
Wędkarze o 6 rano
Teraz odrobina historii… Osada, która powstała na terenach obecnego Suchedniowa, swoją świetność przeżywała już w II w. p.n.e., kiedy to doszło do rozwoju Staropolskiego Okręgu Przemysłowego. Wytapiano głównie żelazo w charakterystycznych piecach hutniczych zwanych dymarkami. Pierwszy wpis dotyczący Suchedniowa pochodzi z 1224 r. z Kodeksu Małopolskiego. Kolejna wzmianka pochodzi z 1510. Mówi ona o trzech kuźnicach: Alberta Berezy (ulica Berezów, dawniej wieś), Andrissa (wieś Jędrów, obecnie ul. Koszykowa) oraz Stanisława Suchini (wieś Suchiniów, centrum dawnej osady). Nazwa Suchiniów przekształciła się w Suchedniów.
Osada była własnością biskupów krakowskich. Do powstania Suchedniowa i pobliskich miejscowości przyczyniło się utworzenie traktu krakowskiego. Powstał on wskutek przeniesienia stolicy z Krakowa do Warszawy w 1596 r. Spowodował przy tym wycinkę lasów, zakładanie gospodarstw, spiętrzanie wody w rzekach, tworzenie osad i gmin. Utwardzono go w połowie XIX w., pod zaborem rosyjskim dla potrzeb wojska i kurierek pocztowych. Dlaczego o tym piszę? Otóż mieszkałam tam tyle lat, a dowiedziałam się o tym zupełnym przypadkiem. Później nawet dostałam Leksykon Suchedniowa, w którym było wiele ciekawostek, między innymi te opisane przeze mnie powyżej. Idąc tym tropem, chciałam zrobić drobne wprowadzenie do kolejnej opowieści.
Jestem przekonana, że przynajmniej część z was słyszała o lokalnych legendach, które zawierają ziarnko prawdy. Góry Świętokrzyskie początkowo były zamieszkiwane przez czarownice. Łysica (614 m n.p.m.) jest najbardziej znanym miejscem spotkań czarownic na ziemiach polskich. Krążyła legenda… „Na Łysej Górze, nocami zbierają się na sabat wiedźmy. Palą ogniska i warzą trucizny, które szkodzą ludziom i ich dobytkowi. Gdy kogut po północy zapieje, czarownice siadają na miotły i z wyciem wichru sfruwają z góry…” Podobno dzięki postawionemu klasztorowi na Świętym Krzyżu oraz modłom mnichów przepędzono wiedźmy…
Najkrótszy szlak na Łysą Górę, a zarazem Święty Krzyż rozpoczyna się w Nowej Słupi. Jest to szlak niebieski prowadzący wzdłuż drogi krzyżowej, kiedyś tzw. trakt królewski. Nazwa ta powstała przez liczne pielgrzymki Królów Polskich na Św. Krzyż. Szli tędy między innymi: Władysław Jagiełło (11 razy), Kazimierz Jagiellończyk, Jan Olbracht, Zygmunt Stary wraz z królową Boną, Zygmunt III, Władysław IV i Jan Kazimierz.
Na pewno każdy z was ma takie miejsce, do którego lubi wracać, bo tam czuje się bezpiecznie. Moim azylem jest właśnie rodzinne miasteczko, w którym wszyscy się znamy i traktujemy jak bliskich. Mimo że tworzymy zamknięty krąg, z chęcią przyjmujemy turystów, pielgrzymów. Ludzie są pogodni, równi sobie. Czas spędzony z rodziną jest dla mnie bardzo ważny i nie ukrywam, że pewne zachowania stały się już tradycją. Jeżeli planujecie dalszy wyjazd, to serdecznie polecam Góry Świętokrzyskie.