Trasy spod szyldu MTV Unplugged stały się pewnego rodzaju tradycją. W akustycznej serii koncertów wystąpili już między innymi Nirvana, zespół Hey czy Brodka. W ostatnim czasie do listy dołączył Krzysztof Zalewski.
Artysta podczas występu zapewnił odbiorcom gamę doznań. Na przywitanie zaprezentował utwór ze swojej płyty Zelig – „Hej Majesty”, który w odświeżonej wersji znalazł się na krążku promującym akustyczną trasę. Tym akcentem przeszedł do zaprezentowania całego albumu. Widownia od pierwszych dźwięków zerwała się do tańca i wspierała artystę głośnym śpiewem i aplauzami. Niezwykła muzyczna historia, opowiedziana melodiami i słowami takich piosenek jak „Ptaki”, „Tylko nocą” czy „Oddech”, przypomniała o uniwersalności Zalewskiego, który wciąż zaskakuje umiejętnościami gry na wielu instrumentach oraz dobrym wirowaniem pomiędzy utworami w zupełnie różnych stylach.
Myślę, że Zalewski zaskoczył wszystkich, dołączając do akustycznej ekipy. Jego twórczość często kojarzy się z mocniejszymi, rockowymi dźwiękami, które ciężko powiązać z przygrywaniem na gitarze akustycznej. Na szczęście jego ogromne zdolności pozwoliły na stworzenie udanego show.
Trasa MTV Unplugged pozwoliła zobaczyć pracę Krzysztofa Zalewskiego od kuchni, między innymi podczas przerw stand-up’owych, podczas których opowiadał historię powstania utworu „Ojcowie”, lub gdy przyznał, że razem z zespołem mają lekką trudność, związaną z instrumentami akustycznymi, które wbrew nazwie czasami potrzebują wspomagania elektrycznego.
Nie zabrakło wyraźnego wsparcia dla Przyjaciół z Ukrainy w postaci niebiesko-żółtej flagi i kilku słów otuchy. Artysta przypomniał pamięć Jacka „Budyń” Szymkiewicza – twórcy zespołu Pogodno, który był bliską osobą dla Zalewskiego. Muzyk wykonał utwór niedawno zmarłego kolegi – „Uśmiechnij się”.
Ogromnym atutem tej trasy jest niezwykła scenografia, która przypomina scenę z westernu – pomiędzy zespołem zostały umieszczone trawy i skały, przenoszące nas do Ameryki Północnej. Na tle artystów znajdował się ogromny półokrąg, który imitował słońce. „Koncert zaczął się o świcie, w zenicie tańczyliśmy, a nocą Bozia śpi i można broić” – wytłumaczył Zalewski.
Krzysztof Zalewski podczas tej trasy nie oszczędzał niespodzianek dla swoich fanów. Stałym elementem koncertów stał się występ gości specjalnych. W Toruniu mieliśmy niezwykłą okazję usłyszeć głos Kasi Kurzawskiej, z którą wspólnie wykonał utwór „Nie będzie romansu„, stworzony na potrzeby filmu „Bo we mnie jest seks„, o Kalinie Jędrusik, w której Zalewski odegrał jedną z ważniejszych ról.
Nie był to mój pierwszy koncert Zalewskiego, jednak pierwszy i niestety ostatni z tej trasy (Toruń był przedostatnim przystankiem.), która niestety przeszła już do historii. Chciałabym wrócić do CKK Jordanki, aby jeszcze raz wsłuchać się w te wyjątkowe wersje. Na szczęście artysta pozostawił nam album, składający się z 15 akustycznych utworów, który jest dostępny na platformach streamingowych.
Koncert oceniam na mocne 8/10, ponieważ zabrakło mi czegoś, co zapamiętam na długo, jednak mimo tego było cudownie.
Cała fotorelacja na Facebooku.