Tego wyjątkowego piątku nie spędziłam w wannie (może dlatego, że jestem studentką i mam mały prysznic). 20 maja Taco Hemingway zabrał Toruń – a przynajmniej jego połowę, bo reszta była na juwenaliach – w muzyczną podróż. Trasa 2020 2021 2022 jest promocją trzech ostatnich albumów artysty, które wyszły w tych latach. Jak było? Wyjątkowo…
Było wyjątkowo… nudno. Nigdy bym się nie spodziewała, że kiedykolwiek napiszę tak o tym artyście. Jednak zacznijmy od plusów. Po trzech latach oczekiwania, w końcu odbyła się trasa z albumem Pocztówka z WWA, którego premiera odbyła się na PGE Narodowym, gdzie Filip Szcześniak dzielił scenę z Dawidem Podsiadło. W międzyczasie artysta zdążył wydać dwa albumy – Europa i Jarmark.
Byłam przekonana, że koncert będzie w całości skupiony na tych trzech albumach. Niestety, jego sporą część stanowiły utwory z dawniejszych płyt. Fajnie było powspominać najpopularniejsze single z 2018 i wcześniejszych lat, jednak too much jak na występ, który miał promować nowości. O ilości starszych piosenek świadczy playlista stworzona na podstawie koncertowej setlisty.
Nie będę ukrywać, że oczekiwałam gościa. Tym bardziej że pojawiają się oni podczas tej trasy. Jak się okazało zwrotki, które w oryginale śpiewali na przykład Dawid Podsiadło i Rosalie, zostały zastąpione ich głosami (co zrobiło mi większą nadzieję). Subiektywnie, nie podobał mi się ten zabieg.
Było widać w artyście ogromną radość z bycia na scenie po takim czasie. Kilka razy pozwolił sobie na taneczne ruchy i skoki, przez co publiczność również zaczęła lekko podskakiwać (a przynajmniej osoby, które stały najbliżej sceny, bo od połowy było bardzo sztywno). Rumak – producent utworów – przez cały czas stał za zasłoną, z której było widać jedynie jego głowę. Brakowało mi większego zaangażowania.
Koncert trwał lekko ponad godzinę. Dwa dni później w tym samym miejscu odbył się Performance (przez wielkie P) Sanah, który trwał ponad dwie godziny. Arena Toruń pozwala na ogromne możliwości wizualne, co zobaczyliśmy w niedzielę – od deszczu wody z sufitu, po niezwykłe dodatki pirotechniczne. U Taco jedynym dodatkiem było tło za artystą, które było bardzo dopracowane, ale nie robiło szału.
Bardzo dziękuję Revolume za możliwość uczestniczenia w koncercie i przeprowadzenia konkursu wśród słuchaczy Radia Sfera. Mimo minusów, nie zamykam się na twórczość tego artysty, a nawet jeszcze bardziej będę oczekiwać na nowości. Koncert oceniam na mocne 5/10 wierząc, że kiedyś Taco Hemingway wróci do Torunia z podwójną mocą.
[Fot.: Paweł Fabjański]