„Najważniejsze wybory roku zakończone. Można się rozejść” – piszą internauci. Czy mowa tu o jakimś ważnym wydarzeniu politycznym, na przykład wyborach w Brazylii? Nie? To może jakieś wydarzenie kulturalne – rozstrzygnięcie, kto jest najnowszą miss świata? Znowu nie – komentarz dotyczy bowiem… wybranej na początku stycznia gleby roku!
Poznajcie glebę płową – szóstą zwyciężczynię plebiscytu na glebę roku, organizowanego przez Polskie Towarzystwo Gleboznawcze. Tegoroczna wybranka wygląda… No, po nazwie łatwo się domyślić. Oprócz płowego koloru charakteryzuje się jasną warstwą położoną zaraz pod ciemniejszym poziomem próchnicznym na powierzchni. Przejście to widać zwłaszcza w tych glebach na terenie rolniczym, gdzie poziom próchniczny spulchniony przez orkę kończy się ostro i wyraźnie. W Polsce znalezienie gleby płowej jest bardzo łatwe – pokrywa dużymi płatami ponad połowę kraju.
Zazwyczaj spotykamy ją na polach – często bowiem jest ona wykorzystywana pod uprawę. Jeżeli kiedyś widzieliście pole pszenicy, ziemniaków, czy żyta, to jest duża szansa, że widzieliście glebę płową. Jednak naturalną dla niej roślinnością są lasy liściaste i mieszane.
Czytając to, można sobie pomyśleć, że w sumie to fajnie, ciekawa ta gleba płowa, ale po co to wszystko?
Gleba roku to akcja, która istnieje już od sześciu lat, ale dopiero ubiegłoroczne ogłoszenie zwycięstwa mady rzecznej znacznie zwiększyło jej rozgłos. Ma ona na celu popularyzację nauki i przedstawienie gleb oraz gleboznawstwa szerszej publiczności – co, patrząc na odzew w ostatnich dwóch latach, przynosi skutki. I oby ten plebiscyt trwał jak najdłużej! Gleba to taki element środowiska naturalnego, który często bywa pomijany w różnych dyskusjach. Rzadko skupiamy się na jej kluczowym znaczeniu w ekosystemie, a kiedy wspominamy o jej problemach, czy zagrożeniach, to jest to zazwyczaj dodatek do wypowiedzi o innej części natury. A jest to błąd!
Hasłem przewodnim zeszłorocznego światowego dnia gleby (tak, jest też coś takiego!) było „Gdzie zaczyna się żywność”. Prawda jest taka, że bez gleb życie na Ziemi, w formie, jaką znamy, nie może istnieć. Czyli wszystko, począwszy od tego, co mamy na talerzu, przez nasze miejsce pracy, po rodzinę i znajomych istnieje tylko dlatego, że na naszej planecie rozwinęła się pokrywa glebowa. Doprowadzanie jej do degradacji, poprzez niezrównoważone korzystanie z jej zasobów, jest dla nas prawdziwym strzałem w kolano. Utrata gleb równa się z pustynnieniem, a to z kolei oznacza mniej gatunków roślin i zwierząt na danym terenie, utrudnioną możliwość uprawy, gorsze wchłanianie wody z opadów, a zanieczyszczenie gleb jest równoznaczne ze szkodliwymi substancjami w naszym piciu i jedzeniu.
Dlatego dbajmy o to, co pod naszymi nogami! Jakie to fajne, że takie akcje, jak Gleba Roku istnieją. A patrząc na duży odzew, nawet jeśli głównie humorystyczny i żartobliwy, od razu robi się milej. Jest to zawsze jakiś pozytywny element w temacie, który albo jest pomijany, albo opowiadany w kontekście ponurej przyszłości.
Gratulacje dla tegorocznej wybranki! Oby mogła istnieć na terenie naszego kraju jak najdłużej. A nam wszystkim życzę częstszego patrzenia pod nogi i przyjrzenia się dokładnie temu, co w trawie – a dokładniej co pod nią – piszczy.
[Fot. Oficjalne materiały PTG]