7.02.2023 roku po raz kolejny polski stand-uper, Mateusz Socha, wystąpił w Toruniu. Tym razem zaprezentował swój najnowszy program pt. „Panie Mateuszu”. Fani wypełnili salę aż po brzegi, a bilety wyprzedały się w ekspresowym tempie.
Występ składał się z dwóch części. Pierwszą był support Grześka Wójtowicza i Ryszarda Mazura. Obaj panowie rozgrzali tłum i przygotowali na gwiazdę wieczoru – Mateusza Sochę. Artysta powitał widownię anegdotką o swoim ulubionym miejscu w Toruniu. Myślę, że wiele osób na widowni spodziewało się puenty w postaci sklepu z piernikami, aczkolwiek okazał się nim lokal gastronomiczny Pan Precel. Z późniejszych opowiadań moich znajomych dowiedziałam się, że lokal odwiedziły potem tłumy. Można więc powiedzieć, że Socha zaczął z przytupem.
Początek niestety nie przypadł mi do gustu. Nieco się obawiałam, że nie będę łapać żartów już do końca i wyjdę z sali rozczarowana. Jak to mówią: „pierwsze koty za płoty” i po kilku niezbyt trafionych w moje poczucie humoru żartach, program rozkręcił się i nawet nie wiadomo, kiedy minęła godzina występu.
Uważam, że poczucie humoru Mateusza Sochy nie wszystkim będzie odpowiadać. W swoich stand-upach nie owija w bawełnę, jest dość wulgarny, a także zahacza o tematy polityki, pokazując, co myśli na konkretne tematy. Jego żarty mają dosadną puentę, a chaos panujący podczas opowiadania danej anegdoty jedynie podkręca atmosferę i sprawia, że jest ona śmieszniejsza. Wprowadzane przez stand-upera dygresje nie powodują dezorientacji i nie sprawiają, że widz zapomina, o czym tak właściwie jest mowa. Jest wręcz przeciwnie. Słuchacz jeszcze bardziej wchodzi w historię i przeżywa ją. Tak było także w Toruniu. Cała sala zaśmiewała się i biła ogromne brawa po każdym żarcie komika.
W programie „Panie Mateuszu” Socha nie szczędził żartów ze swojej obecnej sytuacji rodzinnej i dzielił się historiami związanymi z jego tacierzyństwem, budową domu czy podróżach kulinarnych podczas trasy.
Był to mój pierwszy stand-up obejrzany na żywo i jestem bardzo zadowolona. Bawiłam się naprawdę świetnie. Była to miła odskocznia od pracy i chwilowy odpoczynek od myślenia. Myślę, że programy Mateusza Sochy mogę śmiało polecić osobom, które lubią się pośmiać i nie potrzebują do tego wysublimowanego żartu, bądź wyniosłej anegdotki.
[Fot.: materiały promocyjne]