Buka, Buka, Buka… Nie ta z „Muminków”, ani ta z Radia Sfera, ale ta Buka, a właściwie – ten Buka – który stoi w szeregu najlepszych polskich raperów ostatnich kilku lat. Na imię mu Mateusz, na nazwisko Daniecki, urodzony w Gdańsku 25 lat temu, odgórnie zakwalifikowany do tworzenia nietuzinkowego hip-hopu, nieuleczalnie chory na okrutnie dobre flow.
Będąc jeszcze w liceum współtworzył grupę SumaStyli, ale do jeszcze większych sukcesów można zaliczyć wydane w tym czasie albumy: „Krukologika”, „Stylimilion”, „Świt żywych trupów” oraz „Opowieści z miasta fatum”. Wszystkie te krążki wydane zostały nielegalnie, w tak zwanym hip-hopowym podziemiu. Ostatni z nich wzbudził zainteresowanie Sebastiana Rahima Salberta, właściciela wytwórni MaxFlo. Dzięki temu Buka uzyskał szansę na legalną działalność. Wydał EP-kę „Po drugiej stronie lustra”, longplay „Pokój 003” oraz „Wspaniały widok na nic interesującego” – krążek który ukazał się 13 marca tego roku ijest na tyle godny uwagi, żeby poświęcić mu tę recenzję.
Buka to raper, którego albo się kocha, albo nienawidzi. Dlaczego? Bo dysponuje chyba najdziwniejszym w Polsce sposobem rapowania. Tak jak starszy kolega z branży – Fokus – zupełnie ignoruje grzeczne frazowanie na rzecz chaosu nie tylko w wykonaniu, ale również w percepcji. Nie jest to jednak chaos nie do ogarnięcia – wręcz przeciwnie – to on nadaje twórczości Buki charakter i unikalność, a przy tym zupełnie nie zakłóca odbioru. Poza tym Buka krzyczy, jęczy, przeciąga i skraca, a robi to wszystko na poziomie słów, nadając im spójną melodię. Te cechy, które ja uznaję za zalety mogą też jednak irytować, zatem Buka to raper dla prawdziwych fanów hip-hopu.
Na „Wspaniały widok na nic interesującego” składa się trzynaście premierowych utworów, w których gościnnie występują Skor, K2, Mati, Bisz oraz Rahim. Produkcją zajęli się Feru, Miliony Decybeli, DonDe, DiNO, Magiera, a także Timothy Drake. Wieje świeżością, nowatorstwem i profesjonalizmem. Trzynaście kawałków to jednak sporo do odsłuchu na raz, zważając na specyfikę głosu Buki. Mimo to jednak bezsprzecznie jest to album spójny, złożony z fragmentów, ale tworzących zgraną całość. Do utworów „Zamknij oczy”, „Orchidee” oraz „Zanim powiem nara” zostały zrealizowane klipy i są to jednocześnie jedne z najlepszych numerów na tej płycie. Do nich dodać można jeszcze „Nadzieję” oraz „Piaski klepsydr”. Szczególnej uwadze polecam też numer pt. „Pan Antonim” – numer tak absurdalny i niejednoznaczny, że aż intrygujący.
Zachęcam do zapoznania się ze „Wspaniałym widokiem na nic interesującego” tych, którzy w Bukę się jeszcze nie zagłębiali, ale nie torturujcie się. Jeżeli nie zakochacie się w tym flow, to świat się nie zawali. Wręcz przeciwnie. Wybudujecie sobie kolejne kryterium waszego stylu. Tego pseudonimu jednak nie zapominajcie i powtarzajcie sobie w głowie jak mantrę, bo o tym raperze będą powstawać filmy.