Przed i Po, to nazwa najnowszej trasy Dawida Podsiadły. Skupia się ona wokół czasu przed i po upływie dekady od wydania debiutowego albumu Comfort and Happiness. Ponadto, w czasie tych koncertów artysta będzie zarówno przed jak i po ukończeniu lat dwudziestych życia. 20 oraz 21 kwietnia, artysta odwiedził Toruń, aby zaprezentować nowe aranżacje najbardziej lubianych utworów. Jak było? Przekonajmy się razem.
Przed.
Jesienią ubiegłego roku, muzyk wydał album Lata Dwudzieste, który zdążył pokryć się platyną (nagroda ta oznacza ponad 30 tysięcy sprzedanych fizycznych nośników). Po sukcesie nowych utworów Podsiadło wyruszył w arenową trasę promującą album, ogłosił kolejny w swojej karierze występ na PGE Narodowym, aż wreszcie, pod nazwą Przed i Po, zawitał do bardziej kameralnych miejsc w całej Polsce. Przed i Po składa się z 27 spotkań fanów z muzyką na żywo, które odbywają się od początku marca do czerwca. W połowie trasy, Podsiadło zawitał do Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki, aby przez dwa wieczory umilić czas, między innymi mieszkańcom Torunia.
Czytaj więcej: O czym ćwierkają ptaszki, czyli Małomiasteczkowy z lasu
Organizatorzy zadbali o dobre przygotowanie odbiorców. Trzy dni przed wydarzeniem, posiadacze biletów otrzymali maila z zestawem informacji, między innymi przypominającymi o dacie i miejscu wydarzenia. Pojawiła się również wiadomość o zakazie fotografowania i nagrywania koncertu, w tym również za pomocą telefonu. Dlaczego ekipie Dawida Podsiadły tak bardzo zależy na tym, aby nie uwieczniać wspomnień z występu? Jeszcze kilka tras temu, artysta sugerował widowni, aby nie korzystała z telefonów, tylko cieszyła się chwilą, co było bardzo troskliwe. Jednak całkowite zakazywanie, moim zdaniem, nie jest dobrym rozwiązaniem. Uwiecznienie fragmentów wydarzenia, pozwoliłoby na promocję kolejnych wydarzeń artysty. Dodatkowo miło jest pokazać innym, że słucha się dobrej muzyki. Liczyłam, że na koncercie pojawi się któryś z fotografów, który pracuje dla Podsiadły, jednak nikogo nie było, kto mógłby stworzyć pamiątkowe zdjęcia.
Nie będę ukrywać, że w przeciągu ostatnich miesięcy zapomniałam o muzyce Podsiadły. Podobnie o posiadaniu biletu na ten koncert, gdyż sprzedaż zaczęła i zakończyła się 6 grudnia. Wybierając się na to wydarzenie, miałam wiele obaw, że będzie to bardziej zawód niż dobre doświadczenie. Z drugiej strony, byłam ciekawa, co nowego może zaprezentować artysta, który stąpa po scenie od dekady?
W trakcie.
Koncert rozpoczął się z pięciominutowym opóźnieniem, na co przymykam oko, bo nie dało się tego odczuć. Artyści rozpoczęli występ falstartem, przez co już na dzień dobry rozluźnili atmosferę, powtarzając pierwsze wejście. Od całego zespołu buchała pozytywna energia, a sceniczny ruch był nieprzerwanie widoczny. Od pierwszych minut wyczuwało się dobre relacje między członkami zespołu, podczas gdy wzajemnie przesyłali sobie uśmiechy. Aga Bigaj oraz Julia Kulpa, które są chórkami Podsiadły, nie pozwoliły na oderwanie wzroku od ich porywających tańców. Podobnie uczynił to Olek Świerkot, jednak na to byłam w pełni przygotowana, bo każdy koncert, na którym mam okazję obserwować jego grę, kończy się obserwowaniem ruchów scenicznych muzyka przez większość występu.
Dawid Podsiadło wykonał wiele utworów, swobodnie wirując między wszystkimi solowymi albumami. Występ zaczął od debiutanckiego singla Trójkąty i Kwadraty, po którym przeszedł do najnowszego materiału Halo. Aranżacje, które zostały przedstawione, zwaliły mnie z nóg. Był to mój 10. koncert tego artysty, a nie poznałam większości utworów. Muzyka z Lat Dwudziestych w wersji live jest zupełnie inna, niż ta na płycie, co uważam za strzał w dziesiątkę. Podsiadło w pełni zaprezentował moc swojego głosu oraz rzadką umiejętność elastycznego posługiwania się nim. To był zdecydowanie jego wieczór.
Poradniki na Make Life Harder mówią, że najlepszym lekarstwem na złamane serce jest pogrążanie się w swoich emocjach przy muzyce o złamanym sercu. Po doświadczeniu Przed i Po mogę zarekomendować tę poradę (gdyby nie fakt, że jest sold out na całą trasę i ciężko będzie znaleźć bilety). Jeżeli na bieżąco obserwujesz scenę muzyczną, to bardzo możliwe, że miał*ś okazję zetknąć się z utworem Mori. Podczas koncertu został wykonany w wyjątkowej aranżacji, którą muzyk po raz pierwszy zaprezentował podczas Gali Bestsellerów Empiku 2022. Jednak artysta postanowił jeszcze bardziej ją zmodyfikować, dodając grę Kuby Galińskiego (producenta płyty Lata Dwudzieste, członka zespołu) na pianinie, co pozwoliło na stworzenie doskonałego przejścia do utworu z tej samej płyty – Millenium. Alert: jeżeli wybierasz się na koncert z tej trasy, spakuj chusteczki.
Tradycyjną częścią spotkań z Podsiadłą jest część stand-upowa. Artysta odpowiadał na pytania publiczności, opowiadał historie swoje oraz zespołu, nawiązywał do odbywających się dzień po koncercie Fryderyków, do których został kilkukrotnie nominowany. Muzyk swoją anegdotą opowiedział widzom o wprowadzonym podczas tej trasy zwyczaju. Polega ona na zapraszaniu gości, którymi są członkowie lokalnych chórów. W Toruniu wystąpił Chór Seniorów Towarzystwa Śpiewaczego LUTNIA. Była to prawdopodobnie najbardziej emocjonalna część tego wieczoru, kiedy na scenę weszła grupa osób w podeszłym wieku, które wykazywały ogromną radość z tego, że mogą być na scenie. Ich niezwykły akompaniament idealnie uzupełnił utwory Szarość i Róż oraz Nieznajomy. Widownia nie pozostała dłużna ich talentom i oplotła ich występ ogromnymi brawami i wiwatami.
Koncert to uczta dla słuchu, jak i również wzroku. Oprócz podziwiania pląsów zespołu, wrażeń dostarczył Krzysztof „Brodzard” Broszkiewicz. Dotychczas nie spotkałam się z tak perfekcyjnym współgraniem świateł z dźwiękiem. Pozwolę sobie nazwać pana Broszkiewicza zegarmistrzem świateł, ponieważ nawet podczas odgrywania przez muzyków dźwięków przypominających zegar, potrafił naśladować go padającym na nich światłem. Czułam, że żal było zamykać oczy, aby skupić się na dźwięku, bo traciło się niezwykły obraz.
Występy siedzące są na tyle wymagające, że widownia często ma ochotę wstać i tańczyć w najlepsze. Niestety, może się to wiązać z nieprzychylną reakcją otoczenia, któremu można zasłonić widok. Wspomniał o tym sam artysta podczas rozmowy z publicznością. Na szczęście, toruńska widownia pozwoliła sobie kilka razy wstać i w pełni przeżywać te magiczne momenty. Integracja pomiędzy sceną a widownią była stale widoczna i wyczuwalna, między innymi poprzez wielokrotne klaskanie w rytm melodii. Ale jak tu pozostawać w bezruchu, kiedy Podsiadło mówi najbardziej radosne i ponadplanowe „moje śliczne ty kochanie” w Diable, tworzy miejsce na nowe interpretacje Postu przez zmianę tonu, nawołuje do podnoszenia rąk? A w tym wszystkim dodatkowo, zespół emanuje chęcią dołączenia do zabawy w najlepsze.
Po.
Koncert trwał dwie godziny. Był to niezwykły czas przepełniony radością, śmiechem i refleksją. Porównując ten występ do ostatnich, na których byłam podczas końcowej promocji płyty Małomiasteczkowej, uczciwie mogę stwierdzić, że było to jedno z najlepszych spotkań. Zespół stracił na trytytce (tak nazywają chórek) Magdalenie Laskowskiej, ale zyskał na nowym członku Miłoszu Pękale, który przy praktycznie każdej piosence, zmieniał instrument, na którym grał.
Dawid Podsiadło zapowiedział, że po trasie koncertowej ukaże się album z utworami w wersji live. Nowością, której nie było przy wydaniu pierwszej takiej płyty Leśna Muzyka, jest ograniczona możliwość zakupu. Aby mieć możliwość zakupienia zbioru utworów, trzeba być posiadaczem biletu na koncert z trasy Przed i Po. Jest to miłe wyróżnienie dla osób, którym udało się w ciągu kilkuminutowego sold outu zakupić bilety. Jednak, czy finalnie nie zostanie stworzona większa ilość albumów, tak aby organizatorom się to opłaciło finansowo, okaże się pewnie najwcześniej jesienią tego roku.
Największym zaskoczeniem wieczoru było pojawienie się utworu !H.A.P.P.Y! z pierwszej płyty. Nie jest to popularna piosenka (a szkoda), która została przekształcona przez zespół na zasługujący na tytuł singla. Może jest jeszcze szansa na nadrobienie tego i zaprezentowanie szerszej publiczności tak dobrego utworu? To pytanie pozostawiam człowiekowi, który swoją muzyką podbił ogromną ilość serc, a wciąż udowadnia, że stać go na jeszcze wiele i nieprzerwanie ma nam do zaoferowania nowości. Koncert oceniam na mocne 8,5/10 i czekam na kolejne tak pozytywne zaskoczenia!