Czwartek początkiem weekendu? Jak najbardziej! Wszystko dzięki dawce rapu na koncercie Aviego 20 kwietnia w Lizard Kingu. To była świetna okazja, by usłyszeć utwory z jego najnowszej płyty pt. „Mały Książę”.
Tegoroczna końcówka kwietnia jest bardzo muzycznym czasem dla Torunia. W przeciągu kilku dni mieliśmy okazję usłyszeć na żywo Dawida Podsiadłę, zespół Żywiołak, The Unsilence oraz Aviego. I to właśnie na koncercie ostatniego wykonawcy byłam.
Dla przypomnienia: Avi, a właściwie Kamil Zalewski początkowo rapował w duecie z Louisem Villainem. Po stworzeniu z trzech albumów obaj skupili się na karierach solowych i działają osobno. Avi wyróżnił się w branży muzycznej dzięki zachowaniu harmonii między ulicznym rapem a nawiązaniami do sztuki.
Pierwsze co przykuło moją uwagę to szczera i luźna postawa rapera oraz to, jaki kontakt miał z publicznością. Zachowywał się bardzo naturalnie, myślę, że dogadalibyśmy się w normalnej rozmowie gdzieś w barze. Widać było też, jak ważne są dla niego teksty piosenek i ile emocji włożył w tworzenie ich. Widownia również musiała być zadowolona, gdyż to jak rapowali wraz z Avim można było usłyszeć z daleka. Teksty wykute na pamięć, czyli praca domowa odrobiona.
Spodobała mi się też tracklista koncertu. Piosenki emocjonalne, skupiające się na liryce były przeplatane z tymi bardziej imprezowymi, więc była chwila na odpoczynek po skakaniu pod sceną. Największą radość ludzi (w tym też i moją) wywołała piosenka „AMG” z ostatniego wspólnego albumu Aviego i Louisa Villaina, którą można było usłyszeć aż dwukrotnie.
Dość niespodziewanym momentem na koncercie było rzucanie merchu przez rapera i jego hypemana. Była to miła inicjatywa, jednak nie chciałabym się znaleźć w tłumie wyszarpujących sobie paczki koszulek z rąk…
To był zdecydowanie udany koncert. Wyszłam z niego zadowolona, jednak nie tylko dzięki muzyce. Otóż raper idąc na wyższe piętro klubu przybijał piątki z każdym mijającym go na schodach fanem i to akurat jak schodziłam na parter. Tak więc mogę się pochwalić, że przybiłam piątkę z Avim!
Mam nadzieję, że odwiedzi Toruń ponownie. Kto wie, może kiedyś w duecie z Louisem Villainem?