Z początkiem ubiegłej dekady niezwykle popularne stały się epizodyczne gry fabularne skupione na wyborach, prześmiewczo nazywane „interaktywnymi filmami”. Przodującym studiem w tym gatunku było Telltale Games, które w latach 2006-2018 wydało kilkanaście gier opartych na licencjach popularnych marek, w późniejszych latach propagując powyższą formułę. Mimo że pozornie gry te cieszyły się wielką popularnością, finalnie producent ten popadł w bankructwo gdy okazało się, że gracze chętniej ich gry oglądali na YouTube, niż je kupowali. Zapraszam do artykułu wspominkowego, w którym przyjrzę się kilku grom tego zapomnianego dziś producenta.
Sam and Max – ocalcie mój świat
Zanim Telltale wprowadziło do swoich gier wybory fabularne, przez wiele lat produkowało klasyczne, choć dzielone na odcinki, przygodówki point-and-click. Jedną z ich flagowych serii jest bazowana na komiksach Steve’a Purcella seria Sam & Max. Tytuł ten przedstawiał perypetie niecodziennej pary antropomorficznego psa oraz niezrównoważonego psychicznie królika, którzy wspólnie tworzyli Policję Ochotniczą i zwalczali kryminalistów. W latach 2006- – 2010 Telltale sumarycznie wyprodukowało trzy „sezony” przygód tych bohaterów, każdy z nich zawierający po 5-6 odcinków spajanych jakimś ogólnym motywem przewodnim.
Wszystkie gry pełne były niezwykle zabawnego, absurdalnego humoru, który w kulturalny sposób naśmiewał się ze wszystkiego, z czego mógł. Chcecie żądnego krwi Świętego Mikołaja? Jest. Może interesuje was wizja zabawkowej mafii? To też mamy. A co powiecie na posąg Abrahama Lincolna niszczący miasto niczym Godzilla? To tutaj widok powszedni. Choć gry są dość łatwe i zagadki raczej nikomu nie przysporzą trudności, humor i charyzma głównych bohaterów zestarzały się jak dobre wino. Absolutnie wciąż warto dać tym grom szansę, tym bardziej, że pierwsze dwa sezony otrzymały bardzo estetyczne remastery, a odświeżenie trzeciego jest w drodze.
Back to the Future – jak kontynuować klasykę?
Gra na podstawie kultowego Powrotu do Przyszłości to ostatnia klasyczna przygodówka w dorobku TTG. To gra, która w dużej mierze czerpie z formuły zapoczątkowanej w Samie i Maxie i nie różni się bardzo od przygód psa i królika. Tym razem jednak głównym motorem napędowym gry jest to, że jest to oficjalny, kanoniczny sequel do trylogii filmów Roberta Zemeckisa. Co więcej, doktorowi Brownowi głos podkłada znany z filmów Christopher Lloyd! Mimo że gra nie jest w żaden sposób rewolucyjna ani wybitna, jest to piękna laurka dla tych kochanych przez miliony filmów z lat 80tych. Niestety, wraz z rozwiązaniem studia, gra została usunięta z dystrybucji cyfrowej i jedynym sposobem, aby dziś w nią zagrać, jest upolowanie trudno dostępnych wydań pudełkowych. Mimo wszystko, jeśli macie okazję – polecam ją sprawdzić. Rzadko kiedy gry na licencji reprezentują sobą tak wielką miłość do materiału źródłowego.
The Walking Dead – parabola sukcesu
Nie da się pisać o Telltale Games nie wspominając o The Walking Dead. To właśnie ta gra wyniosła to studio na wyżyny popularności, lecz można spekulować, że przyczyniła się również do jego ostatecznego upadku. Pierwszy sezon gry, wydany w 2012 roku, bazowano nie na serialu produkowanym przez stację AMC, a na komiksach pisanych przez Roberta Kirkmana. Gracz kierował poczynaniami Lee Everetta, który na swojej drodze przetrwania poznaje ośmioletnią Clementine, z którą zawiązuje ścisłą więź i chroni ją przed skazanym na zagładę światem. Produkcja została niezwykle ciepło przyjęta, w wyniku czego zdobyła kilka nagród za grę roku i niejako przyczyniła się do renesansu gier przygodowych.
Oczywiście, kiedy jakaś produkcja odnosi wielki sukces, powstanie sequelu jest wręcz gwarantowane. Growa adaptacja Żywych Trupów otrzymała aż trzy kolejne sezony oraz jeden poboczny, traktujący o popularnej wśród czytelników komiksów postaci Michonne. Niestety, ciężko powiedzieć, żeby były równie dobre jak pierwowzór. Studio dwoiło się i troiło, aby powtórzyć sukces pierwszej odsłony, ale nie udało się im to. Drugi sezon był całkiem w porządku – gracze mieli sposobność kierowania dalszymi losami Clementine, lecz większość postaci pobocznych zachowywała się w sposób zwyczajnie kretyński. Przez to nie dało się im kibicować, w przeciwieństwie do towarzyszy w pierwszym sezonie, którzy byli niezwykle barwnymi i wielowymiarowymi postaciami.
Odsłona trzecia, nazwana A New Frontier, odrzuciła Clementine na trzeci plan na rzecz nowo wprowadzonej rodziny Garcia. Protagoniści byli zdecydowanie lepiej rozwinięci niż ci obecni w drugim sezonie. Jednakże graczom nie spodobała się ogólna zmiana tematyki oraz, znaczne skrócenie rozgrywki – niektóre odcinki trwały nawet mniej niż półtorej godziny. Ostatecznie, nie był to zły sezon i z perspektywy czasu uważam, że był trochę zbyt surowo oceniony, ale doskonale obrazował zdecydowanie zniżkową formę studia w 2017 roku, przypieczętowaną przez mierną trzyodcinkową historię Michonne, o której lepiej po prostu zapomnieć.
Ostatni raz w świat Kirkmana Telltale zanurzyło graczy w wydanym w 2018 roku The Final Season. Po słabym przyjęciu A New Frontier, na pierwszy plan powróciła Clementine. Starsza i bardziej doświadczona w tym nieprzyjaznym świecie, stara się znaleźć bezpieczne miejsce dla siebie oraz swojego podopiecznego, młodego AJ’a. To zdecydowanie drugi najlepszy sezon w tej serii – zarówno pod względem scenariusza, jak i zmian w rozgrywce. To historia bardziej skupiona na postaciach, niż akcji. Clementine już na początku historii trafia do szkoły przejętej przez grupkę nastolatków, z którymi nawiązuje przyjaźnie. Między bohaterami następuje wiele interesujących interakcji, które je budują i sprawiają, że gracz się do nich przywiązuje. Znalazło się tu nawet miejsce na dobrze zrealizowany romans. Jeśli chodzi o gameplay, deweloperzy ewidentnie wysłuchali narzekań graczy z poprzednich części. Zastosowali kamerę znad ramienia Clem, dodali do gry znacznie więcej interakcji oraz zdarzeń opcjonalnych, dzięki czemu granie nie przypomina już oglądania filmu. Jeśli jeszcze nie graliście w nic z tej serii, zdecydowanie warto zaliczyć przynajmniej pierwszą oraz ostatnią odsłonę, a drugiej i trzeciej przeczytać streszczenie, żeby się nie pogubić.
Zobacz również: Żegnajcie przyjaciele — „Strażnicy Galaktyki Vol. 3” [RECENZJA]
Game of Thrones – Dracarys!
Po sukcesie The Walking Dead, studio udało się zdobyć prawa do produkcji gier na licencji innych marek popularnych na początku minionej dekady. Zdecydowanie największą z nich była Gra o Tron. Gra została wydana w 2015 roku i opowiadała umieszczoną w świecie serialu historię sprzymierzonego ze Starkami rodu Foresterów. Fabuła miała akcję na przestrzeni trzeciego sezonu serialu, a katalizatorem wydarzeń przedstawionych w grze były pamiętne, serialowe Krwawe Gody. Mechanicznie tytuł w żaden sposób nie wyróżniał się z tłumu innych produkcji Telltale Games, bezpiecznie kontynuując formułę wypracowaną w The Walking Dead. Osobiście, jako fan serialu, uważam ją za jedną z lepszych przygodówek wydanych przez Telltale w tamtym okresie – miała naprawdę wciągającą fabułę, wykorzystującą serialowe postacie, ale wprowadzała też sporo ciekawych, nowych bohaterów, którym przez cały tok rozgrywki życzyłem jak najlepiej. Niestety, ostatni odcinek zakończony został bezwstydnym cliffhangerem, a kontynuacja nigdy nie powstała. Niestety, z powodu wygaśnięcia umów między Telltale a produkującym serial HBO, gra nie jest już dostępna do zakupu legalnie w dystrybucji cyfrowej. Myślę, że jest to naprawdę ciekawa pozycja dla każdego fana serialu i wybitnie wpisywała się w jego klimat. Warto sprawdzić, jeśli jesteście w stanie przełknąć urwane zakończenie
The Wolf Among Us – kryminał pierwsza klasa
Na koniec tej „wyliczanki” zostawiłem tytuł, moim zdaniem, najlepszy w całym dorobku producenta. Wydane w 2014 roku The Wolf Among Us ponownie było epizodyczną przygodówką skupioną na wyborach fabularnych, tym razem opartą na komiksowej serii Baśnie, stworzonej przez Billa Willinghama. Tytuł prezentuje wizję bohaterów klasycznych baśni, takich jak Królewna Śnieżka czy Kopciuszek żyjących we współczesnym świecie, starających się połączyć koniec z końcem. Gra przyjmuje konwencję kryminału detektywistycznego w stylistyce noir. Jest więc mrocznie, depresyjnie i brutalnie. Głównym protagonistą jest detektyw Bigby, inaczej znany jako Wielki Zły Wilk. Zaprezentowana historia jest niezwykle wciągająca. Postaci jest multum, wszystkie mają coś za uszami i są w większości wielowymiarowe, a intryga jest naprawdę ciekawa i gracz czeka na kolejne wydarzenia jak na szpilkach. Moim zdaniem jest to tytuł lepszy od The Walking Dead – oryginalny, mniej bazujący na znanej marce, a bardziej na wybitnym scenariuszu. Jeśli ktoś miałby zagrać tylko w jedną grę Telltale, to koniecznie w tę.
Upadek, spuścizna i przyszłość
Niestety, nadmierne bazowanie na tych samych mechanikach i produkowanie po trzy tytuły rocznie miało bardzo negatywny efekt zarówno na sprzedaży gier, jak i na studiu. Gry sprzedawały się coraz gorzej, pracownicy odchodzili wypaleni ciągłym crunch’em, a inwestorzy rezygnowali z finansowania studia. W końcu, w 2018 roku, doszło do najgorszego – studio zamknęło swoje drzwi, w dodatku nie udało im się dokończyć ostatniego sezonu The Walking Dead, zostawiając graczy z tylko dwoma odcinkami z planowanych czterech. Telltale przestało istnieć w formie, którą znaliśmy przez 12 lat. To bardzo przykry koniec tego płodnego studia, które niestety padło ofiarą swojego własnego sukcesu.
Szczęśliwie, prawa do marki The Walking Dead przejęła komiksowa firma-matka Skybound i założyła własne studio, które dokończyło ostatnią odsłonę przygód Clementine. Następnie, aktywa upadłego Telltale wykupiła firma LCG Entertainment, która przyjęła starą nazwę oraz część pracowników firmy, tworząc istniejące dziś, nowe Telltale Games. Studio to zapowiedziało premiery dwóch gier – niezwykle oczekiwanego The Wolf Among Us 2, oraz produkcję bazowaną na The Expanse Amazonu, która premierę będzie miała już w lipcu i zapowiada się naprawdę przyzwoicie. Pozostaje mieć nadzieję, że obie te gry okażą się udane i Telltale Games znów będzie znaczącym graczem w świecie gier.
Większość wymienionych gier jest dostępna na wszystkich współczesnych platformach w sklepach dystrybucji cyfrowej Steam, PlayStation Store, Xbox Store oraz Nintendo eShop.
[Fot.: materiały promocyjne]