W toruńskim Kombinacie Kultury odbyło się czwarte spotkanie z cyklu „Kombinacje”. Jest to seria wydarzeń muzycznych, do których swoich gości zaprasza Toruńska Orkiestra Improwizowana. Mieliśmy już możliwość zobaczyć tam występy lokalnych muzyków z takimi artystami jak Yuka Partyka czy Patryk Zakrocki. Gościem specjalnym listopadowej edycji został litewski zespół Kanalizacija, którego członkowie należą do Wileńskiej Orkiestry Improwizowanej.
Litewska mieszanka gatunkowa
Zdecydowałam się wziąć udział w wydarzeniu, zachwycona poprzednimi koncertami Toruńskiej Orkiestry
Improwizowanej. Dodatkowo zachęciła mnie ogłoszona już podczas ostatnich „Kombinacji” informacja o zagranicznych uczestnikach. 23 listopada siedząc na podłodze w miejscu znanym mi kiedyś jako Dom Muz, nie spodziewałam się, jakie widowisko przyjdzie mi zobaczyć, ponieważ nie zapoznałam się dotąd z dorobkiem zespołu Kanalizacija. Litwini występujący jako pierwsi zaskoczyli mnie bardzo pozytywnie, ujmując swoim repertuarem, który zdecydowanie trafił też w mój gust muzyczny.
Zespół liczący zaledwie czterech członków już od pierwszego kawałka wypełnił salę radosną energią. Wokalista szybko złapał kontakt z publicznością, która bujała się pod sceną do najnowszych utworów wileńskiego składu. Moją uwagę od razu przykuł fakt, że partie basowe odgrywane są tutaj na tubie. Wsłuchana w brzmienie sekcji dętej, szybko zanurzyłam się w transie, z którego wyciągnęła mnie podkręcająca tempo perkusja. Narastająca gra bębnów przypomniała, że Kanalizacija to nie tylko free jazz, ale też mocne wstawki rockowe czy psychodeliczne uniesienia.
Udowodnił to z pewnością utwór Sauna Party, gdzie wyraźnie słychać zamiłowanie gitarzysty do efektów gitarowych. Chłopaki z Wilna momentami kreowali brzęczącymi blachami i mocnymi riffami klimaty, których nie powstydziłyby się zespoły stoner-metalowe, by za chwilę zabrać nas spokojnym wokalem i ciepłym dźwiękiem saksofonu w podróż z letnim wiatrem, niczym w outro kompozycji Krzesimira Dębskiego do sielankowego polskiego serialu.
Działo się tu wszystko. Przy utworze Let’s Go Pee muzycy zachęcili publiczność do skandowania nazwy kawałka, po czym stworzyli całym zespołem kanon na głosy. Chwilę później ktoś na widowni zaczął performatywny taniec. Idealnie ułożona setlista pozwoliła odetchnąć przed wielkim finałem. Ostatnie rytmy znowu porwały mnie do tańca. Energię było widać też na scenie. Panowie mimo widocznego wycieńczenia wciąż zaskakiwali widzów, unosząc pod sufit saksofon czy odpiętą od paska gitarę.
Toruńska publika przyjęła zagranicznych gości bardzo dobrze. Pojawiły się zbijane piątki i upominki dla zespołu. Życzę Kanalizaciji takiego świetnego odbioru podczas reszty trasy po Polsce, a Wam polecam zapoznanie się z ich fantastycznymi i noszącymi nietuzinkowe nazwy utworami. Ostatniego wydania noszącego tytuł Hi oraz debiutanckiego albumu wileńskich artystów możecie posłuchać na serwisach Bandcamp i Spotify.
Orkiestra dostępna dla każdego
Po przerwie widzowie ponownie zgromadzili się tłumnie w ciemnej sali, by uczestniczyć w drugiej części spotkania, jakim był koncert Toruńskiej Orkiestry Improwizowanej wraz z jej gośćmi. Pod sceną zgromadziło się wiele młodych osób, dzięki czemu czułam się bardziej komfortowo. Słowo „Orkiestra” może nasuwać myśli o podniosłych występach. Podczas „Kombinacji” odczuwa się jednak swobodną atmosferę, dzięki czemu taka forma muzyki staje się bardziej przystępna. W tak wykreowanej przestrzeni znajdzie się miejsce dla eleganckich kapeluszy jak i spodni dresowych czy nawet bosych stóp.
Co kryje się pod pojęciem „Orkiestra Improwizowana”? Jest to żywy kolektyw, który eksperymentuje z muzyką. To, co przydarzy się na scenie, jest wypadkową improwizacji muzyków, którzy słuchają siebie nawzajem oraz dyrygenta. Rolą dyrygenta jest wyznaczanie jakie sekcje podejmą dalej motyw oraz oczywiście wskazywanie właściwości dźwięku, takich jak jego głośność, wysokość czy charakter. Parametry te przekazuje, używając metody sygnatury sygnalizowanej, czyli systemu gestów.
Zobacz też: Waluś Kraksa Kryzys w NRD. Piekielnie dobry koncert
Toruńscy improwizatorzy pojawili się na scenie dopiero przed godziną 22:00, zajmując niemal całą jej przestrzeń. Odniosłam wrażenie, że każda deska zniknęła pod warstwą kabli oraz najróżniejszych instrumentów. Nie sposób było dostrzec każdego z niemal dwudziestu muzyków. Spowodowało to, że skupiałam się, by zidentyfikować wszystkie instrumenty, co osobiście traktuję jako doskonałą zabawę. Jako osoba nieposiadająca muzycznego wykształcenia, zaczynająca dopiero swoją przygodę ze składaniem dźwięków, koncerty TOI uznaję zawsze za świetny trening dla mojego słuchu muzycznego.
Cenię sobie moment, kiedy dyrygent redukuje zaangażowane instrumenty, wybrzmiewające jak jeden organizm, do popisu jednego artysty. Tym razem mogliśmy usłyszeć m.in. solo kontrabasu. Instrument wyznaczył nowy kierunek, jego rytm został podkreślony przez uderzanie łańcuchami i nawet nie zauważyłam kiedy do tej wyprawy dołączyły damskie wokale. Wszystko stało się znowu spójne, dźwięki wydobywały się z każdego zakamarka.
Jeśli zastanawia Was wykorzystanie łańcuchów – przychodzę z wyjaśnieniem. Istotnym elementem występów Toruńskiej Orkiestry Improwizowanej jest wykorzystywanie przedmiotów codziennego użytku do improwizacji dźwiękowych.
Z pewnością wrażenie na mnie wywarło włączanie do unoszącej się po sali kompozycji stukotu końcówek do miksera
o tarkę do prania czy dźwięków wydobywanych z wnętrza taczki, które przebudziły mnie z dryfowania na harmonii tworzonej przez dwa flety.
Kiedy dyrygent gwałtownie ślizgając się wzdłuż sceny, zakończył występ, byłam nieco zawiedziona. Zaskoczył mnie czas trwania drugiej części koncertu, ponieważ była stosunkowo krótsza niż pierwszy set, a chętnie posłuchałabym dłużej improwizowanych rytmów. Najbliższą okazją będzie piąta edycja „Kombinacji”, która została zapowiedziana na
7 grudnia.
Jestem wdzięczna toruńskim muzykom oraz ich litewskim gościom za wypędzenie ze mnie atmosfery jesiennej szarugi, pomimo szalejącej wtedy za oknem listopadowej słoty. To był wieczór pełen emocji. Czekamy na kolejne spotkanie
w Kombinacie Kultury oraz otwarcie obiecanej linii metra z Torunia do Wilna!
[Fot.: Marek Krupecki]