26 stycznia przez Toruń przetoczyła się zimna fala. Nie chodzi wcale o niskie temperatury, a o koncert uznanego Variété w Kombinacie Kultury. Jednak nie ograniczyli się jedynie do wspomnianego już gatunku cold wave. Jak sama nazwa zespołu wskazuje, ze sceny płynęły rozmaite dźwięki.
Variété powstało w 1983 roku w położonej blisko Torunia Bydgoszczy. Od samego początku istnienia osiągał muzyczne sukcesy. Już podczas swojego debiutu na Festiwalu w Jarocinie w 1984 zdobyli wyróżnienie. Kolejnego roku zespołowi udało się powtórzyć ten wyczyn. Od lat 80. bez przerwy raczą swoich słuchaczy nastrojową muzyką, która z biegiem lat delikatnie zmieniała swój charakter, delikatnie odchodząc od zimnej fali w stronę yassu, jazzu i ambitnej muzyki elektronicznej. Nie zmienia to faktu, że nowe albumy Variété są wyjątkowo ciepło przyjmowane zarówno przez publikę, jak i krytykę. Wydany w 2022 Dziki Książe otrzymał nominację do Fryderyka w kategorii Album Roku Piosenka Literacka i Poetycka.
Jako pierwszy utwór usłyszeliśmy delikatne, free jazzowe i elektroniczne Palę pod z wydanego w 2017 albumu Nie wiem. Nie był to jedyny utwór z tej płyty na toruńskim koncercie, większość setlisty stanowiły kompozycje z dwóch najnowszych krążków. Nie mogło oczywiście zabraknąć klasyków, fani starego Variété nie obeszli się smakiem. Jako bis zostaliśmy uraczeni kultowymi już I znowu ktoś przestawił kamienie oraz Klaszcząc w dłonie.
Zobacz też: Brzmieniowy szał – Schizma i Zespół Sztylety [RELACJA]
Już od samego początku koncertu czuliśmy bliskie połączenie muzyków z publiką. Frontman Variété Grzegorz Kaźmierczak z chęcią angażował się w rozmowy ze słuchaczami i opowiadał kolejne ciekawostki o utworach. Wielką przyjemność sprawia patrzenie na muzyków, którzy są na scenie już od ponad 40 lat, a na koncertach nadal dają z siebie wszystko, świetnie się przy tym bawiąc. Entuzjazm oczywiście jest zaraźliwy, bijące ze sceny emocje udzielały się publice.
Na osobną pochwałę zasługuje nagłośnienie. Od dawna nie byłem na aż tak dobrze brzmiącym koncercie. Kombinat Kultury i akustycy stanęli na wysokości zadania. Zapewne wpływ na tę fenomenalną klarowność dźwięków miał wpływ wspomniany już lider Variété, gdyż Grzegorz Kaźmierczak jest doświadczonym realizatorem dźwięku.
Koncert zdecydowanie uznaję za udany. Zespół dostarczył słuchaczom wiele emocji, mogliśmy rozmarzyć się przy Dzikim Księciu i poczuć chłód bijący od starszych kompozycji. W styczniu zespół poinformował swoich fanów o pracy nad nowym albumem. Nie mogę doczekać się premiery. Mogę jedynie mieć nadzieję, że po wydaniu tej płyty Variété znów zagości w mieście Kopernika.