Niedziela wieczór, a humor wcale nie jest zepsuty, bo Mery Spolsky w OdNowie prowadzi dyskotekę. Tłum zachwycony, cały na różowo śpiewa razem z artystką, która raz za razem zachwyca nową kreacją.
14 kwietnia w toruńskim klubie OdNowa, Mery Spolsky zagrała koncert w ramach Erotik era II. Można by rzec, że poprowadziła tam swoją dyskotekę. Od samego początku czułam się jakbym była na imprezie w klubie, a nie na koncercie. Taki był właśnie zamysł artystki, która wspominała, że jest to ogromna dyskoteka z ludźmi „spolsky”.
Mery swój koncert rozpoczęła od piosenki POLSKIE CHLOPAKY. Chociaż twierdziła, że są oni dla niej problemem, to na scenie towarzyszyło jej dwóch gentelmanów, którzy dbali o aranżację muzyczną koncertu. Zachwyciła przy tym pierwsza kreacja, czyli różowa sukienka, z lateksowym czarnym stanikiem. Moim zdaniem wyglądała przepięknie i aż jej tej sukienki pozazdrościłam. Łącznie, artystka miała zaplanowane 4 outfity, które były tematycznie dopasowane do piosenek, które wykonywała.
Mery znana jest ze swojej szalonej, pewnej siebie osobowości i na koncercie w Toruniu równie jej nie zabrakło. Między piosenkami zabawiała fanów zabawnymi ciekawostkami, wierszami układanymi spontanicznie, jeśli do głowy wpadł taki pomysł. Opowiedziała także o swojej miłości do Republiki a szczególnie do Grzegorza Ciechowskiego. Zapowiedziała tym piosenkę Bigotka, w której śpiewa: „za to, że nie lubisz Ciechowskiego…”. W toruńskim klubie Od Nowa fragment ten nabiera szczególnego znaczenia i ładunku emocjonalnego, ponieważ to tutaj artysta stawiał swoje pierwsze kroki.
W trakcie piosenki Cekinowa Bomba Mery wraz ze zespołem i innymi fanami szukała tytułowej cekinowej bomby. Kto nią został? Każdy z obecnych. Artystka spoglądała w tłum i komplementowała wszelkie „świecidełkowe” elementy ubioru swoich słuchaczy. Była to naprawdę miła chwila. Podczas całego koncertu czułam więź łączącą Mery z fanami. Bardzo często się do nich zwracała w przerwach między piosenkami, jeżeli ktoś coś do niej krzyknął, odpowiadała, upewniła się, że słyszy jeśli ktoś chciał jej powiedzieć, a potem… przyjęła zaręczyny! Odważny pan Nikodem zapytał Mery, czy zostanie jego żoną. Choć piosenkarka sama w to nie dowierzała, miał nawet ze sobą pierścionek. Zadedykowała mu później piosenkę MARIA PRZED OŁTARZEM.
Oprócz imprezowych, energetycznych piosenek Mery wraz ze swoim zespołem kilka wolniejszych kawałków. Byłam bardzo zaskoczona wykonaniem Miło było pana poznać w takiej odsłonie. Piosenkarka miała wtedy szczególną okazję popisać się głosem, co pięknie komponowało się z tą balladą. Widownia śpiewała razem z nią, za co później otrzymała podziękowania od artystki.
Na dyskotece „spolsky” fani mogli usłyszeć piosenki z całej dyskografii artystki, nie tylko najnowszego albumu. Były to m.in wspomniane wcześniej Miło bylo pana poznać czy Bigotka. Wielką niespodzianką była nigdy niewydana Gotik lolita, w której osobiście się zakochałam.
Piosenkę Disco in my pussy Mery wykonała w stroju charakterystycznym dla swojej Erotik ery. Poprzedziła to podziękowaniami i wyrazami podziwu dla każdej ubranej na różowo osoby na sali. Tych, którzy różu nie założyli, zapewniła, że wszyscy mamy w sobie ten kolor, a w sercach każdego gra teraz disco. Pod koniec tej piosenki artystka zrzuciła z siebie ten ogromny, bufiasty, różowy strój i występowała w srebrzysto-różowym bikini.
Koncert Mery był dla mnie świetną zabawą. Czułam imprezowy klimat, dałam porwać się emocjom i mogłam się wyszaleć. Piosenkarka jest wspaniałą performerką, a każdy szczegół jej występu był dopracowany do perfekcji. Świetna setlista, doskonała forma wokalistki, jej sceniczna prezencja – to wszystko sprawiło, że koncert był uczta dla ucha i oka. Jestem zachwycona wizytą Mery w Toruniu i mam nadzieję, że ona także świetnie się u nas bawiła. Po jej szerokim uśmiechu, który wręcz lśnił ze sceny, można założyć, że dyskoteka była udana.
[Fot.: Jakub Goschorski]