W ostatnią kwietniową niedzielę w Lizard Kingu Łona x Konieczny x Krupa wjechali z projektem TAXI na scenę. Jak zaprezentowali się nagrodzeni Fryderykami artyści? I dlaczego warto mieć kocyk?
Jako pierwszy na scenie pojawił się Bryndal. Od samego początku występu było czuć, że pochodzący z Torunia MC czuje się na scenie Lizard King jak u siebie w domu. Kilkoma numerami ze swojego albumu „Ile trzeba było tęsknić” rozgrzał widownię, zanim reszta składu dołączyła do niego podczas numeru „Kiedy Mało Śpisz”. Po koncercie Bryndal udzielił nam krótkiego wywiadu, którego możecie posłuchać poniżej.
Na sam początek chciałabym zapytać Cię o wrażenia z koncertu. Jak to jest wrócić po latach do Torunia i występować przed tutejszą publicznością? Czułeś się jakbyś grał u siebie?
Projekt TAXI jest absolutnie fenomenalny, zaraz po premierze pomyślałam, że będzie to album roku – co potwierdziło się niedawno podczas gali rozdania Fryderyków. W ogóle ostatnio odnoszę wrażenie, że na naszej scenie pojawia się coraz więcej projektów, gdzie muzycy z różnych gatunków współpracują ze sobą tworząc coś zupełnie nowego. Z perspektywy fanki totalnie się tym jaram. Jak to wygląda z tej drugiej strony, z czego Twoim zdaniem to wynika?
Odnośnie współprac muzycznych, bardzo ciekawi mnie to jak doszło do tego, że raper z Torunia nagrywa i koncertuje z Łona. Czy mógłbyś mi opowiedzieć historię tej współpracy?
Na koniec chciałabym jeszcze zapytać o Twoją twórczość. Masz już w planach jakieś nowe wydawnictwa?
W Lizardzie rozpoczyna się misterium
Znając historię stojącą za projektem TAXI i słuchając albumu na streamingach skłamałabym pisząc, że nie miałam wysokich oczekiwań. To, co Kacper Krupa i Kuba Konieczny wyczyniali z instrumentami na scenie to prawdziwe misterium dźwięku. Niby dalej hip-hop, a jednak sporo w tym jazzu. I bardzo dobrze! Łona także prezentował się znakomicie, przez cały wieczór ucinając sobie pogawędki i utrzymując kontakt z widownią. A jak wokalnie? Widać, że w formie akurat.
Album TAXI jest bardzo zrównoważony. Znajdziemy na nim wszystko, czego słuchacz hip-hopu może zapragnąć. Komentarz społeczny nawinięty na oldschoolowym bicie? Jest. Zwrotka, po której musisz otrzeć łzy spływające po policzkach? Obecna. Imprezowy banger, przy którym podłoga skrzypi od skaczących ludzi? Pewnie, że tak. Trochę komedii, rozbawiającej widownię czymś więcej niż sucharami rzucanymi między kawałkami? Jeszcze jak!
Najważniejsze – mieć kocyk
Najbardziej w pamięci utkwiło mi „10 pytań” opowiadające historię taksówkarza z Ukrainy, na którym Kuba Konieczny dał popis gry na perkusji oraz hitowy „Kocyk”, podczas którego saksofonowa solówka Kacpra Krupy urywa głowę – zupełnie jakby ktoś w TAXI otworzył okno przy 160km/h.
Odrobinę zawiodłam się na utworze „Biegnij”. Nie to, że źle zagrali – co to, to nie! Ten absolutny imprezowy banger porwał całą publiczność w podskoki. Trwał jednak trochę za krótko, żeby dostatecznie się wyskakać po tej dawce energii płynącej ze sceny. Na szczęście okazję do dodatkowego wyskakania zespół dał nam podczas bisowego wykonania „Kocyka”. Po zakończonym koncercie artyści poświecili trochę czasu na spotkanie z fanami i rozdanie autografów. Koncert oceniam na 8/10, chętnie wybrałabym się na niego jeszcze raz!
[Fot. Maja Sztandarska]