Niedawno światło dzienne ujrzało nowe dzieło Andrzeja Sapkowskiego z uniwersum wiedźmina – Rozdroże kruków. Powieść ta opowiada o pierwszych przygodach osiemnastoletniego Geralta, ochrzczonego przez pisarza „gołowąsem”. Prequel wyróżnia się na tle kanonu, ponieważ przedstawia bohatera z nieznanej dotąd perspektywy. Czy nowa historia dorównuje jakością kultowej sadze lub opowiadaniom?
To utwór krótki, ma tylko 292 strony, i czyta się go bardzo szybko. Po skończeniu miałem mieszane odczucia. Rozdroże kruków dostarczyło mi wiele radości i nie żałuję, że sięgnąłem po ten tytuł, jednak ma on kilka wyraźnych wad. Zacznę jednak od zalet, których również nie brakuje.
Zalety
Akcja rozgrywa się w latach 1229-1231 na terenie królestwa Keadwen. Lokacja otrzymała dodatkowe opisy, fani na pewno to docenią. Tytułowe „rozdroże”, symbol wyboru, idealnie oddaje przesłanie utworu. Czytelnik obserwuje, jak bohater zdobywa doświadczenie i ostatecznie wybiera, jaką drogą chce podążać. Uważam, że koncept jest bardzo dobry, ponieważ o przeszłości Geralta wiemy niewiele. To nie jest ten sam mistrz ciętej riposty i zawodowiec mordujący zastępy potworów z zimną krwią – znany do tej pory czytelnikom. Nowa perspektywa sprawia, że akcja jest wciągająca i trzyma w napięciu.
Początek Rozdroża kruków jest świetny. To kontynuacja mikroopowiadania (interludium) Głos rozsądku 4 ze zbioru opowiadań Ostatnie życzenie. Geralt w obronie niewinnych ludzi zabija swojego pierwszego „potwora”, którym jest łysy dezerter z wyjątkowo popsutymi zębami. Przez rozlew krwi białowłosy o mały włos nie trafia na stryczek. Punktem zwrotnym jest przybycie nowego tajemniczego wiedźmina – Prestona Holta. Weteran przez pewien czas podróżuje z gołowąsem, udziela mu cennych rad i wciąga w intrygę. W uniwersum stworzonym przez Sapkowskiego zabójcy potworów są reliktami przeszłości, dlatego pojawienie się nowego mutanta jest zawsze ciekawym wydarzeniem.
W trakcie fabuły młody Geralt z różnym skutkiem wykonuje liczne wiedźmińskie zlecenia. Wydarzenia są uporządkowane chronologicznie i tworzą spójną opowieść. Nie jest to zbiór niezależnych historii jak w Ostatnim życzeniu lub Mieczu przeznaczenia. W Rozdrożu kruków Geralt wykonuje kilka zleceń na potwory, a każde można traktować jak osobną historię, jednak wszystko łączy się w spójną całość, która przedstawia pierwsze kroki bohatera w wiedźmińskiej profesji. Zaletą jest to, że pojawiają się zupełnie nowe monstra. Pojedynki z potworami trzymają w napięciu, jednak żaden nie zapadł mi szczególnie w pamięć. Są po prostu dobre, nic więcej.
Jednym z elementów, który wyróżnia prozę Sapkowskiego na tle innych powieści fantasy, jest zdecydowanie klimat. Pod tym względem Rozdroże kruków jest na bardzo dobrym poziomie. Można poczuć starego dobrego wiedźmina. Świat jest brutalny i pełen niebezpieczeństw. Ludzie tak samo jak wcześniej – nieprzyjaźni, bezwzględni i niewdzięczni, a potwory ciągle czyhają na nieostrożnych podróżników. Dzięki temu fani podczas czytania poczują się jak w domu. Efekt potęgują liczne nawiązania i smaczki znane fanom Wiedźmina. Pojawił się nawet retelling, który w poprzednich dziełach występował bardzo często. W Rozdrożu kruków znajduje się wątek kochanków pochodzących z dwóch skłóconych rodów, nawiązujący do historii Romea i Julii. Opowiadanie historii na nowo to już nieodłączny element wiedźmińskiego uniwersum, więc pojawienie się wspomnianego zabiegu literackiego w nowej powieści to jak gdyby utrzymanie przez pisarza pewnego standardu.
Niespodziewanie w powieści pojawiły się pewne elementy, które występowały tylko w grach CDP, na przykład: Wiedźmińska Szkoła Żmii czy dwa miecze na plecach zabójców potworów.
Czy te wspomniane wyżej elementy to całkowicie świadome nawiązania pisarza do gier? Czy może to zbieg okoliczności? Sapkowski w tym roku udzielił wywiadu, w którym twierdził, że nie jest negatywnie nastawiony do gier. Pamiętamy jednak słynną wypowiedź mistrza z 2016 roku: „Gra narobiła mi mnóstwo smrodu i g*wna”… Intuicja podpowiada mi, że pomimo „dawnej” niechęci do gier, pisarz tym razem puszcza „oczko” w stronę graczy.
Zobacz też: Ognista trylogia „Wojen Makowych”
Wady
Niestety, Rozdroże kruków oprócz wyliczonych zalet ma także kilka wad. Największym problemem są chyba dialogi. Często nudne, przewidywalne i nie tak błyskotliwe, jak w opowiadaniach czy w sadze. Oczywiście, jedną z przyczyn jest to, że gołowąs ma problemy z poprawnym wysławianiem się. Sapkowski używa sformułowań „no weź” lub „obczaić”, żeby to podkreślić. Język w Wiedźminie jest stylizowany, pełen archaizmów, a czasami nawet skomplikowanych i fachowych terminów. Dlatego wymienione wyrażenia od razu rzucają się w oczy i wydają się być wyjątkowo kiczowate. Czasami miałem wrażenie, jakbym czytał powieść innego autora, jedynie inspirującego się twórczością mistrza fantasy.
Kolejnym minusem jest mała ilość charyzmatycznych postaci, które mogłyby pozostać w pamięci odbiorcy na długie lata. Preston Holt nie jest personą zupełnie nieciekawą, jednak pod względem charakteru przypomina Geralta, którego znamy z wcześniejszych dzieł. Spokojny, elokwentny i zrównoważony profesjonalista – wypisz wymaluj biały wilk z opowiadań i sagi. Najnowsze dzieło Sapkowskiego ratują czarodziej Artamon i trójka płatnych morderców, którzy pojawiają się w końcówce powieści. Zakończenie jest świetne, szkoda tylko, że cały utwór nie jest równie dynamiczny i wciągający.
W powieści występują również drobne nieścisłości. Pierwsza pojawia się na samym początku, który zresztą wcześniej chwaliłem. Wójt twierdzi, że nie widział żadnego wiedźmina od lat, a jednak po pojawieniu się Prestona Holta natychmiast go rozpoznał. Zupełnie niezrozumiały był także fragment, w którym stary wiedźmin uczy Geralta walki na pięści i pokazuje mu na manekinach, jak uderzać, żeby zabić. Nie wiem, jaki sens ma ta scena. Przecież gołowąs przez lata był szkolony w tym celu w Kaer Morhen. Od mistrza fantasy można wymagać nieco więcej.
Zakończenie
Czas na kilka słów podsumowania. Rozdroże kruków ma zalety i wady, ale uważam, że jest to pozycja obowiązkowa dla fanów wiedźmińskiego uniwersum. Nie wiem, czy powieść spodobałaby się osobie, która nie miała wcześniej styczności z twórczością polskiego pisarza fantasy lub grami CDP. Nie jest to Sapkowski w szczytowej formie.