W Toruniu odbył się już 33. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, zbiórki publicznej na zakup sprzętu medycznego i finansowanie programów medycznych. Jak co roku na ulicach Torunia zaroiło się od czerwonych serduszek i wesołych twarzy.
Każdego stycznia mamy taki dzień, w którym łatwo napotkać wolontariuszy WOŚP zbierających datki do charakterystycznych puszek. Podobnie było i w tym roku. Fundacja Jurka Owsiaka zbiera fundusze na onkologię i hematologię dziecięcą w Polsce i poza jej granicami. Tradycyjnie pieniądze zbierane są także w trakcie licytacji oraz wydarzeń organizowanych przez różne osoby i stowarzyszenia.
Większość wydarzeń w trakcie finału odbywa się w centrum Torunia. Na Rynku Staromiejskim nie zabrakło znanych od lat atrakcji, takich jak symulator dachowania, oklejanie ciężarówki serduszkami WOŚP, czy prezentacja pojazdów wojskowych. Rynek Nowomiejski zamienił się natomiast w „medyczne miasteczko”, gdzie można było m.in. zarejestrować się w bazie dawców szpiku DKMS, oddać krew, czy zbadać sobie ciśnienie. O godzinie 13:30 odbył się pochód z udziałem orkiestry wojskowej i szczudlarzy. Jakimś cudem udało się dosięgnąć mikrofonem jednego z niespotykanie wysokich panów.
Toruńscy fani sportów motorowych nie zawiedli i po raz kolejny zorganizowali MotoOrkiestrę. W trakcie wydarzenia, które odbywa się w MotoParku, można co roku podziwiać unikatowe samochody (często modyfikowane przez właścicieli), czy skusić się na szalony drift po torze samochodowym. O szczegółach mówi Łukasz Wypij, organizator tegorocznej MotoOrkiestry.
Rozmawialiśmy także z kilkoma właścicielami ciekawych pojazdów.
Niektórzy wspomagali Orkiestrę na sportowo. W centrum handlowym Toruń Plaza od godziny 14:00 do WOŚP dołączyli toruńscy sportowcy. Najmłodsi kibice mogli spróbować swoich sił w treningach hokeja, siatkówki i koszykówki, dowiedzieć się co nieco o żużlu, a także obejrzeć specjalny pokaz przygotowany przez adeptów karate. Starsi kibice mogli wziąć udział w licytacjach atrakcji oraz memorabiliów dla fanów sportu z grodu Kopernika. Pod młotek poszły m.in. bilety VIP na mecz Aniołów Toruń oraz piłka do koszykówki z autografami zawodników.
Nie zabrakło także występów artystycznych. Na scenę wyszli zarówno soliści i solistki z OPP Dom Harcerza, jak i zespoły, m.in. DTKF Shanty, Myasta, oraz miejscowy Nietrzask. Zagrała również toruńska Bezpresja. Jako ostatnia przed światełkiem do nieba wystąpiła Monika Lewczuk, która rozgrzała tłum mimo chłodnej pogody.
DO WOŚP-owych tradycji należy już także kwestowanie w przebraniach. W tym roku można było spotkać m.in. smoki, jednorożce, dinozaury, czy żołnierzy Imperium z Gwiezdnych Wojen. Miejscami pojawiali się członkowie stada Toruńskich Cielaków.
Warto wspomnieć, że wydarzenia Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odbywają się także niedługo przed ostatnią niedzielą stycznia. Wcześniej pisaliśmy m.in. o aukcjach zorganizowanych przez uczniów Uniwersyteckiego Liceum Ogólnokształcącego oraz o toruńskiej edycji biegu „Policz się z cukrzycą”.
Interesująca była również strona organizacyjna. Jako że ważnym punktem programu były licytacje, zapytaliśmy o więcej szczegółów koordynatorkę Martynę Wiznerowicz.
A jak to wszystko wygląda od kuchni? Na osoby ze sztabu oraz media czekał catering. Anna Kwiatkowska, prawa ręka szefowej zespołu cateringowego, uchyliła nam rąbka tajemnicy, byśmy mogli dowiedzieć się, jak to wszystko wygląda od kuchni.
Całe wydarzenie powoli dobiegało końca. Pod kryptonimem światełka do nieba tak naprawdę krył się pokaz laserów i ognia. Dyskotekowa muzyka i śmigające po elewacji budynku poczty efekty świetlne z pewnością wielu zaskoczyły. Buchające kule ognia ogrzewały publiczność. Nie tylko w przenośni. Obok było naprawdę gorąco. Finał został zwieńczony występem zespołu Vain Train, z którym przeprowadziliśmy rozmowę.
[fot. Robert Górecki ; materiał: Karolina Dembicka, Piotr Zimmermann, Maja Sztandarska, Maria Willam, Zuzanna Pilimon, Robert Górecki]