W ubiegłą środę (12 czerwca) w godzinach wieczornych w akademiku nr 8 doszło do incydentu. Jeden z mieszkańców spoliczkował recepcjonistkę, która wezwała policję. Student zachowywał się niezgodnie z regulaminem domu studenckiego.
Interwencja policji zakończyła się zabraniem mieszkańca akademika karetką do szpitala. Sprawę relacjonuje świadek tego zdarzenia – student i mieszkaniec ósemki.
W myśl autonomii uniwersytetu, każda interwencja policji musi zostać uzgodniona z rektorem. Zbigniew Olszewski, kierownik Działu Domów Studenckich i Hoteli Asystenckich, odmawia komentarza w sprawie środowego wydarzenia. Zaznacza jednak, że jeśli jest sytuacja, która zagraża życiu lub zdrowiu pracownika, to portierki nie powinny się w nią angażować.
Jak dodaje kierownik: decyzja o interwencji policji na terenie miasteczka uniwersyteckiego należy do rektora, jednak w sytuacji, w której trudno mówić o zwłoce, decyzja portierek o wezwaniu służb mundurowych to jedyna słuszna droga.
Opinię Olszewskiego podziela rzecznik UMK dr Marcin Czyżniewski, który mówi co grozi środowemu agresorowi za jego zachowanie. – Takie zachowanie kwalifikuje się do postępowania dyscyplinarnego – wyjaśnia Radiu Sfera.
Nieoficjalnie udało nam się potwierdzić, że zatrzymany agresywny student cierpi na problemy psychiczne.