Czy w naszym kraju da się jeszcze stworzyć dobrą płytę bez łatwych tekstów, rymów częstochowskich i prostych melodyjek do wesołego podrygiwania? Okazuje się, że tak. Czarujący męski wokal, niebanalne teksty a przy tym fantastyczna oprawa akustyczna. Wszystkie te określenia idealnie pasują do nowego projektu Grzegorza Nawrockiego pod nazwą Nawrocki Folk Computer Band.
Pierwsza piosenka „Rozdziobią nas” to dość prosta kompozycja, bez specjalnych udziwnień – na pierwszy plan wysuwa się gitara. Wokalista nie stara się na siłę „dociskać”, kiedy wsłuchujemy się w tekst, łatwo zapomnieć o efekciarstwie, dlatego artyści poprzestają na tym, co jest najpotrzebniejsze słuchaczowi.
Ciekawy wydaje się utwór „Twoi rodzice”. Nie chodzi tylko o warstwę tekstową, która ukazuje obraz współczesnego świata. Właściwie cała płyta jest zlepkiem subiektywnych odczuć autora na temat jego otoczenia i zastanej rzeczywistości. Utwór ma swoisty rytm, który idealnie pasuje do wokalu Grzegorza Nawrockiego i Pata Stawińskiego. Rytmiczne fragmenty przerywa subtelna gitara, co nadaje kompozycji pewnego rodzaju lekkość.
Znajdzie się też coś dla fanów bardziej energicznych brzmień. Przyspieszenie w postaci utworów „Punk rock” czy ,,Caballo Blanco” wydają się dobrą alternatywą dla poprzednich mniej żywiołowych piosenek. Zwłaszcza ,,Caballo Blanco” wraz ze swym humorem i idealną do fantastycznego tekstu muzyką sprawia, że trudno ukryć uśmiech podczas słuchania.
Czas na singiel „Wieloryb wielki”. Bardzo dobry wybór promocji krążka. Już po pierwszym przesłuchaniu wpada w ucho refren: „Nie chcę być jak Urząd Skarbowy/przecież cały jestem chwilowy”. Choć tekst jest raczej smutny, paradoksalnie warstwa brzmieniowa zupełnie nie odzwierciedla nastroju piosenki. Wprawny słuchacz na pewno to dostrzeże, jednak ci z mniejszą wrażliwością tekstową zupełnie inaczej zinterpretują ten utwór. Być może w tym tkwi unikalność?
Zakończenie nieco mroczne, biorąc pod uwagę całość płyty. Być może dlatego ostatni utwór nosi tytuł ,,Duchy”. Psychodelicznie i refleksyjnie, trochę ciężko, ale efekt na pewno zamierzony. Podczas słuchania powstaje wrażenie pewnego niedopowiedzenia, ostatnie zdanie jest urwane, a w tle słyszymy łagodnie oddalający się dźwięk.
Po pierwszym przesłuchaniu płyta może wydawać się zlepkiem nie do końca pasujących do siebie elementów. Kiedy jednak sięgnęłam do krążka po raz kolejny, wyłoniła się pewna prawidłowość. Cała kompozycja jest niezwykle spójna w swym chaosie. Mamy tu zarówno bardzo rytmiczne numery, ale także i uspokojenie, refleksję nad otaczającym światem, połączoną z domieszką humoru. Przykuwa uwagę również prostota całego projektu. Artyści, którzy wspólnie z Grzegorzem Nawrockim stworzyli tę płytę, nie usiłują w żadem sposób się dostosowywać. Są pewnymi unikatami. Oto przepis na mieszankę wybuchowa, która przekona nawet najbardziej wymagającego melomana.
zdjęcie: nadesłane