Początek października przyniósł nam premierę nowej płyty Marceliny. Wschody/Zachody to jedenaście utworów utrzymanych w stylistyce popowej, jednak w porównaniu do poprzednich kawałków artystka postawiła na więcej dźwięków gitarowych. Nie brakuje tu utworów ciepłych, spokojnych, ale i rytmicznych, z energią. Współpraca z Robertem Cichym i Kubą Galińskim a także z gościem – Piotrem Roguckim zdecydowanie się opłaciła.
Już pierwsze dźwięki „Modlitwy o pszczoły” są zwiastowaniem harmonijnego brzmienia, nie dzieje się tu nic, co mogłoby zadziwić słuchacza. I tak jest bardzo dobrze. Ktoś, kto sięgnął po tę płytę już po chwili obcowania z utworem nie ma wątpliwości, że za chwilę sam zanuci refren: „Świat dalej kręci się wokół Słońca”. Wszystko tutaj jest tak kompletne, że nawet momenty instrumentalne coś opowiadają.
„Bez ramki” i kolejna „Nie maluję się” są już wyraźną zmianą tempa. Oczywiście z korzyścią dla muzyków. Po dość leniwym początku bardzo dobrze się nieco rozbudzić. Ponadto słychać, że sami muzycy czerpali dużo radości z tworzenia tej płyty. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Marcelina wręcz uśmiecha się podczas śpiewania wszystkich utworów. Co prawda artystka nigdy nie miała tendencji do tworzenia ciężkich, przygnębiających numerów, ale tutaj wyjątkowo aż chce się wyjść i podrygiwać w takt.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Marcelina wręcz uśmiecha się podczas śpiewania wszystkich utworów. Co prawda artystka nigdy nie miała tendencji do tworzenia ciężkich, przygnębiających numerów, ale tutaj wyjątkowo aż chce się wyjść i podrygiwać w takt.
Na płycie znajduje się jeden utwór anglojęzyczny. Tylko dlaczego przy całości materiału w języku polskim, wokalistka zdecydowała się na ten krok? Kompozycja chyba nie do końca pasuje akurat do tego krążka, przynajmniej takie wrażenie może odczuć słuchacz. Muzycznie nie odbiega od całości, jest to nadal bardzo dobry poziom, jednak trudno przestawić się na obco brzmiącą piosenkę, kiedy otaczające ją numery są w języku polskim.
Singiel „Wschody / Zachody” był bardzo dobrym wyborem na wizytówkę płyty. Już po kilku minutach wpada w ucho, zostawiając w głowie melodię z refrenu. I choć w samym momencie kulminacyjnym niesamowity głos artystki trochę znika w chórkach, nadal wiemy, że to ta charakterystyczna Marcelina.
Gdzieś przy końcu krążka pojawia się jedna z ciekawszych kompozycji. „Karmelove”, czyli owoc współpracy z Piotrem Roguckim. Gitarowy, intymny utwór, w którym spotykamy dwie muzyczne indywidualności i bardzo charakterystyczne postaci muzyków. Choć możemy ich usłyszeć w innych stylistykach, to tutaj wypada to bardzo interesująco. Szorstki wokal Roguca i delikatna nuta Marceliny tworzą niepowtarzalną całość.
W porównaniu do poprzednich kompozycji Marceliny, można dostrzec większą świadomość i dojrzałość muzyczną artystki. Mamy tu różnorodność nastrojową, zmiany tempa. Słuchacz nie odczuwa momentu zmęczenia płytą. Jest to spójny album i właściwie nie ma utworów bardzo odstających od całości. Teksty również są coraz lepsze i widać, w którym kierunku wokalistka się porusza. Oczywiście nie są to aż tak rewolucyjne zmiany, żeby uznać rozwój artystki za pełny i skończony, ale będą świetnym sygnałem, że warto zwrócić uwagę na dalsze kroki Marceliny.
zdjęcie: nadesłane