Trzy dni zostały do wydarzenia, na które czeka minimum 77 milionów ludzi na świecie. Za trzy dni na ekranach telewizorów na całym globie zagości specjalny, jubileuszowy odcinek serialu, który liczy sobie już pół wieku. Za trzy dni premiera rocznicowego odcinka „Doktora Who”, w którym spotka się aż trzech Doktorów.
Doktor Who narodził się jako program science –fiction dla dzieci. Opowieść o kosmicznym podróżniku po czasie i przestrzeni, którego statek kosmiczny z zewnątrz przypomina niebieską budkę policyjną a wewnątrz zawierał niemal osobny wszechświat, miała zaznajamiać młodych Brytyjczyków z podstawami historii i rozbudzać w nich wyobraźnię, rozpalić chęć odkrywania.
Doktor jest przedstawicielem rasy Władców Czasu i może odradzać się w innym ciele. To pozwoliło twórcom na zmianę aktora wcielającego się w główną rolę, a aktorom – na kreowanie postaci w swój własny, indywidualny sposób.
Zmierzch Doktora nastąpił w 1989 roku, kiedy uznano, że formuła po prostu się wyczerpała. Doktor powrócił w nowym, ósmym, wcieleniu w filmie telewizyjnym z roku 1996, ale prawdziwy renesans przeżył dopiero w roku 2005.
To była już zupełnie nowa jakość serialu. W Doktora wcielili się młodsi aktorzy, wprowadzony został wątek romantyczny – uczucia między Doktorem a podróżującymi z nim kobietami. Najistotniejszą zmianą było jednak dodanie postaci tragizmu. Doktor jako jedyny Władca Czasu przetrwał Wojnę Czasu. To on zresztą – nie widząc innego wyjścia – doprowadził do zagłady skonfliktowanych stron. Samotny kosmiczny mesjasz, dźwigający olbrzymie brzemię.
Wojna Czasu nigdy nie została pokazana mogliśmy się domyślać tylko, które wcielenie Doktora walczyło na jej polach. Teraz już wiemy. W jubileuszowym odcinku oprócz Matta Smitha, obecnej inkarnacji, i Davida Tennanta – poprzedniego, dziesiątego Doktora – zagra również chodząca legenda brytyjskiego kina – John Hurt. Ten wcieli się w Doktora –wojownika.
Trudno powiedzieć co będzie dokładnie fabułą jubileuszowego odcinka – mimo trailerów i masy materiałów promocyjnych wciąż pozostaje to zagadką. Ja liczę przede wszystkim na potężny ładunek dramaturgiczny: Hurt i Tennant to aktorzy szekspirowscy, wychowankowie słynnego London Theatre. Żal nie wykorzystać ich umiejętności.
Rocznicowy odcinek, chociaż kręcony z myślą o fanach, jest dobrą okazją, żeby zapoznać się z Doktorem. Pośród potoku hollywoodzkich filmów napakowanych efektami specjalnymi, o budżetach tak wielkich jak budżet niejednego państwa Trzeciego Świata, warto może poćwiczyć wyobraźnię, pomyśleć, że czas nie jest linią a przypomina raczej skaczącą piłeczkę, wsiąść do niebieskiej budki i po prostu przeżyć przygodę.
Ja wsiadam.