Wpływ powieści Koshuna Takamiego na kształt japońskiej kultury popularnej jest dość mocno zauważalny. Z motywu Battle Royale korzysta wiele serii anime czy mangi i co najważniejsze nie są one kalką schematu z oryginału. Kolejne tytuły oferują nowe, interesujące rozwiązania i potrafią zupełnie zmienić formę przedstawianej rozgrywki. Choć bohaterowie Mirai Nikki zazwyczaj rozczarowywali mnie swoim zachowaniem, interpretacja wspomnianego motywu jest w anime na tyle interesująca, że warta wspomnienia.
Bóg Czasu i Przestrzeni ogłasza rozpoczęcie rozgrywki, która po 90 dniach ma być zwieńczona końcem świata. Jedynym sposobem niedopuszczenia do apokalipsy jest pokonanie pozostałych uczestników przez jednego gracza i zajęcie miejsca Deus Ex Machiny, który rozpada się, powodując destrukcję rzeczywistości.
Yukiteru „Yuki” Amano jest bohaterem, którego mi było ciężko polubić. Jest to uczeń i odludek, który większość swojego czasu spędza na pisaniu pamiętnika w telefonie komórkowym. Pewnego dnia Yuki otrzymuje specjalny pamiętnik od Boga Czasu i Przestrzeni, Deus Ex Machiny. Co dziwne, bohater zaważa, że w jego nowym pamiętniku pojawiają się wpisy wybiegające w przyszłość o około trzy miesiące. Pamiętnik jest częścią gry, o czym Yukiteru dowiaduje się od Deus Ex Machiny, który wspomina mu także o pozostałych jedenastu uczestnikach. Każdy z nich posiada podobny pamiętnik, jednak o unikalnych właściwościach i innym sposobie przewidywania przyszłości. Bóg Czasu i Przestrzeni ogłasza rozpoczęcie rozgrywki, która po 90 dniach ma być zwieńczona końcem świata. Jedynym sposobem niedopuszczenia do apokalipsy jest pokonanie pozostałych uczestników przez jednego gracza i zajęcie miejsca Deus Ex Machiny, który rozpada się, powodując destrukcję rzeczywistości.
Początkowo Yuki nie ma najmniejszej ochoty na przyłączenie się do gry i zabijanie innych. Jednak gdy Deus informuje pozostałych, że Yukiteru jest jego faworytem do wygranej, gracze starają się go odnaleźć. Przerażony bohater zmuszony jest do zawiązania sojuszu ze swoją szkolną prześladowczynią, Yuno Gasai. Wykorzystuje on fakt, że Yuno jest w nim ślepo zakochana i zawsze gotowa jest obroni go przed niebezpieczeństwem. Yukiteru okłamuje Yuno w sprawie swoich uczuć, by mieć po swojej stronie tak przydatnego zawodnika. Jednak w dalszej części anime przyzwyczaja się do relacji, jaka zawiązała się między nimi w czasie trwania gry i nie wykazuje najmniejszej ochoty na kończenie jej. Można śmiało stwierdzić, że gdyby nie Yuno Gasai, główny bohater nie przetrwał by długo w grze. Jego naiwność i ufność niejednokrotnie stawia go w sytuacji zagrożenia życia, z której w ostatniej chwili ratuje go Yuno.
Yuki pozostaje niemal cały czas w cieniu Yuno, która znacznie lepiej wypadłaby na pierwszym planie. Mimo to, przedstawiona historia intryguje i przyjemnie poznaje się jej kolejne aspekty. W moich oczach seria zyskałaby wiele, gdyby głównego bohatera zwyczajnie w niej zabrakło.
Do największych zmian w osobowości bohatera dochodzi w późniejszej fazie rozgrywki, gdy jego rodzice zostają zamordowani. Za sprawą Yuno, która opowiada Yukiteru o możliwości przywrócenia jego rodziny do życia po zajęciu miejsca Boga Czasu i Przestrzeni, postanawia on wygrać grę, by ocalić swoją rodzinę. Jest na tyle zdeterminowany, że wizja zabicia uczestników nie powstrzymuje go ani nie zniechęca. Gdy zostają z Yuno ostatnimi uczestnikami pozostałymi przy życiu decydują się na popełnienie razem samobójstwa, by jedno nie musiało zabijać drugiego. W nocy, gdy mają tego dokonać, Yuno próbuje zabić Yukiteru. Wtedy też bohater dowiaduje się, że dziewczyna wygrała już jedną grę, zajęła miejsce Deus Ex Machiny, a świat, w którym się znajdują jest paradoksem czasowym, który powstał, gdy Yuno chciała uratować swojego ukochanego. Mimo obietnic i zapewnień Boga Czasu i Przestrzeni, przywrócenie życia umarłym okazało się niemożliwe. Po nieudanej próbie Yuno postanowiła cofnąć się w czasie, zabić swoje przeszłe wcielenie i zająć jego miejsce, by zapewnić Yukiteru wygraną.
Anime na pewno może poszczycić się zaskakującą na wielu etapach historią, która rekompensuje marnie wypadającą kreację bohatera pierwszoplanowego. Yukiteru to z pewnością najmniej ciekawy materiał na głównego bohatera, który nawet pod koniec serii nie wyzbywa się wszystkich irytujących widza cech. W czasie trwania anime Yuki pozostaje niemal cały czas w cieniu Yuno, która znacznie lepiej wypadłaby na pierwszym planie. Mimo to, przedstawiona historia intryguje i przyjemnie poznaje się jej kolejne aspekty. W moich oczach seria zyskałaby wiele, gdyby głównego bohatera zwyczajnie w niej zabrakło.
grafika: Piotr Murzyński