Pierwszy mecz w nowym roku mają za sobą koszykarki Energi Toruń. Po wielkich emocjach i 5-minutowej dogrywce, Katarzynki pokonały Basket ROW Rybnik 79:69. Z całą pewnością gospodynie nie mogą zaliczyć tego meczu do udanych, a nerwy udzieliły się nie tylko kibicom na trybunach.
Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana. Obie drużyny nie grzeszyły skutecznością, ale gorzej wypadały torunianki. Bardzo dobrze w tym fragmencie spotkania grała Jelena Velinović, która rzuciła do tego momentu osiem punktów. Wszyscy widzieli, że nie jest dobrze, ale nikt się nie spodziewał, że Energa może grać jeszcze gorzej.
Niestety, do przerwy Katarzynki nie poprawiły swojej gry, co skutkowało dwunastopunktową stratą. Rybniczanki musiały rzucić aż siedem punktów z rzędu, aby gospodynie się przebudziły. Od tego momentu podopieczne trenera Elmedina Omanicia wzięły się za powolne odrabianie strat i do przerwy przegrywały tylko sześcioma punktami. – Nie spodziewałyśmy się aż takiego nacisku w pierwszej połowie, gubiłyśmy się – powiedziała po meczu Róża Ratajczak, rzucająca Energi.
Trzecia kwarta od początku sezonu spędza sen z powiek toruńskim zawodniczkom. Zawodniczki z Torunia wyraźnie mają problem z koncentracją po przerwie i tak było tym razem. W tym momencie nastąpił kolejny zwrot sytuacji. Skuteczność poprawiła Matea Vrdoljak, a w kluczowych momentach nie zawodziła tymczasowa kapitan drużyny – Joanna Walich.
Ostatnia część meczu zwiastowała ciężki bój. I nie było inaczej. Energa nawet przez moment prowadziła, za sprawą świetnego rzutu Weroniki Idczak, ale decydujące były ostatnie sekundy. Osiem sekund przed końcem spotkania Martyna Stelmach trafiła jeden z dwóch rzutów osobistych, tym samym doprowadzając do dogrywki. Dwie sekundy przed końcem spotkania, zza linii 6,75 metrów próbowała rzucać Lorin Dixon, lecz została skutecznie zablokowana. Trener Omanić dość ekspresyjnie domagał się odgwizdania faulu. Emocje były tak wielkie, że zawodniczki musiały uspokajać swojego szkoleniowca.
W dogrywce istniała już tylko jedna drużyna. Energa pokazała, który zespół jest bardziej doświadczony i lepiej potrafi sobie radzić z presją. Pięć punktów z rzędu zdobytych przez Idczak praktycznie ustaliło wynik spotkania i gospodynie mogły się cieszyć wygraną różnicą dziesięciu punktów. – Dziś, jak to mówiłem po meczu z Gorzowem, nie powiem, że przegrała lepsza drużyna. Mieliśmy więcej szczęścia i wygraliśmy – stwierdził Elmedin Omanić.
To zwycięstwo jest kolejnym, duży krokiem w kierunku awansu do najlepszej szóstki po sezonie zasadniczym. Tym bardziej cenne, że odniesione w okrojonym składzie. Na kontuzję w toruńskim zespole narzekają Monika Krawiec, Emilia Tłumak czy młoda Kaja Darnikowska.
Energa Toruń – Basket ROW Rybnik 79:69 (16:19, 17:20, 21:21, 13:7, d12:2)
Energa: M. Vrdoljak 19, J. Walich 17, W. Idczak 13, L. Dixon 12, P. Gulak-Lipka 10, R. Ratajczak 7, S. Dosty 1, J. Kućko 0, M. Wieczyńska 0.
Basket ROW: R. Harris 15, A. Gajda 14, A. Morowiec 13, J. Velinovic 13, J. Zielonka 5, A. Kuncewicz 4, M. Stelmach 3, J. Kędzia 2.