„Make love, not war!” stało się 14 stycznia 1967 roku hasłem sztandarowym amerykańskich buntowników, którzy zapoczątkowali narodziny jednej z najważniejszych kontrkultur w historii. Mowa oczywiście o ruchu hipisowskim.
Kiedy dziś słyszymy słowo „hipis”, najczęściej myślimy o kolorowych, kwiecistych koszulach, wolnej miłości, muzyce Janis Joplin, pacyfistach czy festiwalu Woodstock. Czy skojarzenia te rzeczywiście oddają istotę ruchu hipisowskiego? Kogo dzisiaj możemy nazwać hipisem? Na pytania te szukaliśmy odpowiedzi w rozmowie z profesorem Pawłem Tańskim z Zakładu Antropologii Literatury i Edukacji Polonistycznej oraz ze studentami UMK.
Okazją do zadania sobie pytania o współczesnych hipisów jest 47. rocznica Pierwszego Światowego Połączenia Człowieka, podczas którego Timothy Leary, wykładowca psychologii z Harvardu, w przemówieniu do młodzieży ogłosił początek ery miłości i nowej religii. Według profesora, pełne „oświecenie” miało się dokonać między innymi przy pomocy środków psychoaktywnych.
Kontrkultura II połowy lat 60. i początku lat 70. XX wieku szybko zyskała szerokie grono zwolenników. „Dzieci kwiaty” sprzeciwiały się przede wszystkim konsumpcji, normom i zakazom społecznym oraz materializmowi. Ruch hipisowski wywarł silny wpływ na rozwój muzyki, był też jedną z przyczyn powstawania nowych ruchów społecznych, na przykład ekologicznych.
Materiał: Magdalena Olbryś
Zdjęcie: openphoto.net