Sesja egzaminacyjna nie jest okresem sprzyjającym wzbogacaniu kolekcji przeczytanych mang i obejrzanych serii anime. A przynajmniej u mnie jakoś nie bardzo to idzie w parze. Tak więc muszę sięgać po serie, które oglądałam już jakiś czas temu. W przypadku opisywanej dzisiaj jest to okres ponad dwóch lat wstecz. Ale podczas tworzenia dzisiejszego Kącika Otaku doszłam do wniosku, że długi okres od obejrzenia anime wcale nie był główną przyczyną, przez którą fabuła tytułu dość mocno zatarła się w mojej pamięci.
Pod względem postaci Durarara!! wypada naprawdę dobrze, niemal do niczego nie można się przyczepić. Ale tutaj pojawia się większy problem, a mianowicie fakt, że ciężko stwierdzić dokąd seria zmierza. W teorii ma ona śledzić perypetie głównego bohatera, które przeplatane są dość chaotycznie losami innych bohaterów, z kobietą-jeźdźcem włącznie.
Przypadek Durarara!!, które dzisiaj rozbierzemy na czynniki pierwsze, jest co najmniej zabawny. Ta dwudziestosześcio odcinkowa seria jest dla mnie właściwie nieokreślona. Ciekawi i zabawni bohaterowie są. Miejsce, w którym akcja się rozgrywa też jest, nawet nie byle jakie, bo Ikebukuro (dla niewtajemniczonych jest to rozrywkowa dzielnica Tokio). Jest i zalążek interesującej fabuły z tajemnicą, która w trakcie serii ma się stopniowo wyjaśniać. Wszystko razem to receptura na naprawdę dobry tytuł. I chociaż Durarara!! z pewnością złe nie jest, nie można powiedzieć, że zadowala ono widza w stu procentach.
Przejdźmy zatem do rzeczy. Przedstawiona w anime historia śledzi losy nastoletniego Mikado Ryugamine, któremu marzy się ekscytujące i pełne przygód życie w dużym mieście. Będąc już w Tokio Ryugamine spotyka swojego przyjaciela z dzieciństwa Masaomi Kidę, który wprowadza go w nocne życie na ulicach Ikebukuro. Bohater główny już w trakcie pierwszej nocnej eskapady ma okazję natknąć się na najmniej pożądane towarzystwo, czyli członków gangu „Dolary”. Tego samego wieczora Ryugamine poznaje większość bohaterów pierwszoplanowych: arcy-wrogów Shizuo Heiwajimę i Izayę Oriharę potrafiących rozbawić widza swoimi kłótniami do łez, a także miejską legendę Dullahana, jeźdźca bez głowy na czarnym motorze, który poszukuje swojej zaginionej głowy.
Pod wieloma względami Durarara!! jest jak sam tytuł – nie ma żadnego sensu. Nie jest jednak tak, że cała seria tak naprawdę nie jest nic warta. Całość ogląda się z przyjemnością, ale właściwie ciężko sprecyzować dlaczego. Anime na pewno może poszczycić się klimatyczną muzyką, oddającą charakterystykę Ikebukuro. Jest w niej coś, co sprawia, że ostatecznie wspominamy serię ciepło i nie oceniamy jej jako „słabej”.
Wszystko brzmi obiecująco, jednak tak naprawdę serii czegoś brakuje. Problem nie leży jednak w bohaterach. Ci dopracowani są w każdym możliwym szczególe. Nawet taka postać epizodyczna jak Rosjanin będący kucharzem w restauracji sushi w Ikebukuro. Bohaterowie wzbudzają sympatię, potrafią rozbawić swoim zachowaniem czy komentarzem. Pod względem postaci Durarara!! wypada naprawdę dobrze, niemal do niczego nie można się przyczepić. Ale tutaj pojawia się większy problem, a mianowicie fakt, że ciężko stwierdzić dokąd seria zmierza. W teorii ma ona śledzić perypetie głównego bohatera, które przeplatane są dość chaotycznie losami innych bohaterów, z kobietą-jeźdźcem włącznie. Ale ostatecznie nie dostajemy tego, na co czekamy najbardziej, czyli rozwiązania zagadkowej przeszłości Dullahana. A jeżeli dostajemy, to w zbyt małym stopniu. Anime kończy się tak, jakby miał powstać kolejny sezon, ale na 10 lat po premierze serii w formie light novel, można nadzieję na powstanie kontynuacji porzucić.
Pod wieloma względami Durarara!! jest jak sam tytuł – nie ma żadnego sensu. Nie jest jednak tak, że cała seria tak naprawdę nie jest nic warta. Całość ogląda się z przyjemnością, ale właściwie ciężko sprecyzować dlaczego. Anime na pewno może poszczycić się klimatyczną muzyką, oddającą charakterystykę Ikebukuro. Jest w niej coś, co sprawia, że ostatecznie wspominamy serię ciepło i nie oceniamy jej jako „słabej”. Jednak nie potrafię znaleźć jednego konkretnego powodu, dla którego seria mi się podobała. Jeśli już, powiedziałabym, że jest to wynik składowej kilku elementów, czyli muzyki, kreacji bohaterów i niezaprzeczalnego klimatu tajemniczości, nawet jeśli ostatecznie twórcy nie wykorzystali całego jego potencjału.
grafika: Piotr Murzyński