Kiedy w radiu królował Krzysztof Krawczyk i Jerzy Połomski, zespół Moskwa koncertował w undergroundowych klubach. Swój pierwszy sukces osiągnął na festiwalu w Jarocinie w 84 roku, w czasach kiedy w Polsce było wydawane 20-30 płyt rockowych rocznie. Ze względy na niepoprawność polityczną koncert zespołu został przerwany, jednak muzycy zostali laureatami konkursu i dostał się do „złotej ósemki”. Fani podczas koncertów nagrywali wykonania artystów, po czyt robili kopie. W ten sposób muzyka Moskwy zyskiwała coraz większą „podziemną popularność”.
O festiwalu w Jarocinie i rozwoju muzyki punk rockowej w PRL-u mówi Paweł Gumola wokalista zespołu.
Trzydzieści lat temu świat wyglądał zupełnie inaczej. Zespół nie jeździł busem i nie sypiał w hotelach. Najczęściej Moskwa podróżowała pociągiem razem z fanami. W ten sposób były transportowane również instrumenty. Było to pewnego rodzaju utrudnienie, jednak zapał muzyków był tak wielki, że wszelkie przeszkody stawały się siła napędową zespołu.
W 1991 roku zespół praktycznie przestał istnieć. Muzycy rozstali się na 10 lat, ale po przerwie reaktywowana Moskwa wróciła z nowa energią. Jak mówi frontman zespołu muzycy nie zamykają się na inne gatunki muzyczne. W planach Paweł Gumala ma też nagranie solowej płyty reggae, ale przed tym możemy spodziewać się nowego krążka zespołu Moskwa, który będzie pewnego rodzaju podsumowaniem ostatnich 30 lat.
Zdjęcie: Agata Jankowska