Gdy recenzowałam Steins Gate kilka tygodni temu, mówiłam, że jest to seria, która zasługuje na miano mojego ulubieńca. Po historii opowiedzianej w 25 epizodach czułam mały niedosyt, dlatego ucieszył mnie fakt, że pojawił się pełnometrażowy film. Możliwości obejrzenia kolejnych przygód młodych naukowców podróżujących w czasie nie mogłam nie wykorzystać.
Przedstawiona w Steins;Gate Fuka Ryōiki no Déjà vu historia ma miejsce po wydarzeniach z serii telewizyjnej i jest z nią ściśle związana. To kolejne półtorej godziny przygód młodych naukowców i ich przyjaciół. Sama historia jest mocno wciągająca. Główny bohater nękany jest przez swoje wspomnienia ze skoków w czasie, które wykonywał ponad rok temu. Cała wiedza oraz wspomnienia, które wyniósł z licznych podróży między alternatywnymi rzeczywistościami stworzyły pewnego rodzaju przeciążenie, przez co Okabe zaczął znikać ze świata i pamięci ludzi.
Film utrzymany jest w świetnym klimacie – tutaj znów pojawia się to, z czego Steins Gate właściwie słynie. Jest niepokój, dzieją się rzeczy dziwne i najczęściej nikt poza jedną osobą nie jest w stanie tego zauważyć. Serii z takim klimatem, a zarazem tak zabawną grupą bohaterów szukać ze świeczką.
Nie chcę zdradzać za wiele o samej fabule, bo o wiele lepiej obejrzeć film, i w ten sposób się z nią zapoznać. Dla każdego, kto miał już okazję Steins Gate obejrzeć, Fuka Ryōiki no Déjà vu będzie przyjemnym odświeżeniem tytułu. Choć początkowo Okarin i Kurisu nie brzmią jak oni sami, co zmusiło mnie do sprawdzenia, czy nie zaszły spore zmiany w obsadzie, pełnometrażówkę ogląda się tak samo przyjemnie jak serię telewizyjną. Nie brakuje w niej wciągającej i intrygującej akcji, momentów wzruszeń czy dowcipów bohaterów. Kreska w filmie została bardziej dopracowana, animacje wydawały mi się jeszcze bardziej naturalne i płynne. Od strony graficznej, Fuka Ryōiki no Déjà vu, wypada lepiej niż seria oryginalna. Kadry w animacji przywodzą na myśl te, które widzimy na ekranach kina w kasowych hitach. Udźwiękowienie produkcji również jest na wysokim poziomie – kolejny raz mamy do czynienia z wprost idealnie dobraną muzyką.
Główny bohater nękany jest przez swoje wspomnienia ze skoków w czasie, które wykonywał ponad rok temu. Cała wiedza oraz wspomnienia, które wyniósł z licznych podróży między alternatywnymi rzeczywistościami stworzyły pewnego rodzaju przeciążenie, przez co Okabe zaczął znikać ze świata i pamięci ludzi.
Dla każdego, kto Steins Gate oglądał spory kawałek czasu temu, Fuka Ryōiki no Déjà vu będzie miłym przypomnieniem historii z serii. Bohaterowie często odwołują się do wydarzeń przeszłych, dlatego dla widza, który z serią się nie zapoznał, film nie będzie miał sensu. Dla mnie bardzo miłe było ponowne spotkanie z bohaterami, których ostatni raz widziałam ponad dwa lata temu. Film utrzymany jest w świetnym klimacie – tutaj znów pojawia się to, z czego Steins Gate właściwie słynie. Jest niepokój, dzieją się rzeczy dziwne i najczęściej nikt poza jedną osobą nie jest w stanie tego zauważyć. Serii z takim klimatem, a zarazem tak zabawną grupą bohaterów szukać ze świeczką.
Podsumowując, to, co najbardziej przypadło mi do gustu w filmie, to fakt, że nadal miałam do czynienia z tymi samymi bohaterami. Na plus przemawia również to, że Fuka Ryōiki no Déjà vu nie jest kinem niższego sortu i krótkim dodatkiem z niezobowiązującą historią. Fabuła jest przemyślana i na porównywalnym poziomie jak ta z serii telewizyjnej. Właściwie nie potrafię wskazać słabych punktów filmu. Nie tylko z sentymentu do historii i bohaterów. Fuka Ryōiki no Déjà vu to dobra i przemyślana produkcja. Pozycja obowiązkowa na liście każdego wielbiciela szalonego naukowca Hououina Kyoumy.
grafika: Piotr Murzyński