Przygaszone światła, za oknem listopad i patriotyczna zaduma 11 Listopada. Z okazji Święta Niepodległości Centrum Kultury Dwór Artusa zaproponował torunianom poezję. Niezwykły recital Stanisławy Celińskiej pt. „Piękny świat” odbył się przy wypełnionej po brzegi Sali Wielkiej Dworu Artusa.
Stanisława Celińska wraz z pianistą Tomaszem Bajerskim zaproponowali toruńskiej publiczności utwory i do refleksji, i do śmiechu. Ile z tej muzyki gra w duszy Stanisławy Celińskiej? – Ja się wychowałam na Chopinie (…). Ta muzyka jest we mnie, ona jest mi rzeczywiście najbliższa.
Pani Stanisława przyznała, że muzyka Chopina działa na nią niezwykle uspokajająco podobnie jak „klimat polski”. Ale właściwie co to znaczy? – Rosochate wierzby, nie te płaczące, tylko te drugie, takie powyginane, fajne. I ta muzyka. (…) Chopin, który jest moim zdaniem (…) szalenie współczesny i (…) wręcz jazzowy. Jest taka wolność w tej muzyce i ja to uwielbiam.
Muzyka, rosochate wierzby, ale co jeszcze? Czy robienie sobie drobnych przyjemności, to jest to co tygrysy i Stanisława Celińska lubią najbardziej? – Goethe mówił, żeby każdego dnia coś sobie przeczytać, jakiś tekst, posłuchać jakiejś muzyki. Po prostu mieć taką godzinę dla siebie. (…) Kocham zwierzęta i kocham przyrodę. To właśnie przyroda w przedwieczornej godzinie uspokaja i daje pani Stanisławie najwięcej energii. – A z drobnych rzeczy to lubię jeść. Przyznaję: lubię jeść! Więc kiedy wymyślam sobie jakąś dietę, to nie powiem, żebym była szczęśliwa. (…) Z takich drobiazgów składa się życie.
– Uwielbiam przybijać na przykład gwoździe – wyznała pani Stanisława. Jak sama przyznaje nie znajdziemy u niej pisma z modą. Więc co to znacza być kobietą? – Przede wszystkim miałam być mężczyzną. Gdzieś podświadomie wierzę w to, że gdy rodzice planują dziecko, to powstaje jakaś idea tego dziecka. Bardzo często ta idea może zaciążyć na przyszłości tego dzieciaka. (…) Miałam być tym Stanisławem i czasami czuję to, że lubię „męski skrót” na przykład w sztuce, czy w życiu.
Mała Stasia potrafiła pokazać, że jest łobuzem, czy dorosła już pani Stanisława, czcigodna matka dwójki dzieci, pozostała łobuzem? – Ten łobuz we mnie siedzi i czasem dochodzi do głosu bardzo silnie! (…) Ten niepokój istnieje. (…) Nie umiem tak usiedzieć na miejscu. Jestem w teatrze eksperymentującym u Warlikowskiego i samo to mówi o mnie, że ze mną to tak prosto nie jest.
Podczas występu w Toruniu pani Stanisława „zmusiła” toruńską publiczność do wysiłku – „rozśpiewała” ją. – Dzisiejszy recital też był inny niż zwykle. (…) Wyczułam, że ta publiczność to „kupi”. Od tego momentu się zaczęło, kiedy podzieliłam na dwie grupy zaczął się ten fajny kontakt, który zaowocował chórem z Torunia.
– Ja urodziłam się ptakiem można powiedzieć, bo jak jest smutno, czy jest wesoło, to ja wtedy śpiewam i po tym poznaję mój nastrój. Wolę śpiewać niż mówić.
– „Trzeba być młodym. Trzeba być łobuzem. Trzeba być człowiekiem odważnym” – Stanisława Celińska
Pod koniec spotkania poprosiłam panią Stanisławę, aby zechciała odpowiedzieć na pytania, które zadaje swoim gościom Charles Lipton w programie „Za drzwiami Actors Studio”. Oto jakich odpowiedzi udzieliła.
Na zakończenie pozdrowienia i życzenia świąteczne dla słuchaczy Radia Sfera.
Aktualne przedsięwzięcia Stanisławy Celińskiej można śledzić na jej fanpage’u na FB.
Zdjęcie: Grzegorz Śledź [PR2]
Sylwetkę artystki przedstawiła w zeszłym roku akademickim Magda Olbryś w szpilce kabaretowej.
Rozmawiała Aleksandra Pospieszyńska