Kontrowersyjna „Karbala” ze Złotym Aniołem Tofifestu! Poprawna politycznie czy prowokująca? Wierna rzeczywistości czy też grająca na emocjach? Efekciarska czy jednak wartościowa? Czy Polacy są w stanie nakręcić dobry film wojenny, dorównujący szlagierom z Hollywood?
„Karbala” weszła na ekrany kin we wrześniu 2015 roku. Trzeba zatem było przeszło dekady, aby zekranizować wydarzenia mające miejsce w Iraku w 2004 roku. Z jakim odbiorem spotyka się ten – jak się okazuje – niskobudżetowy i kręcony w wyjątkowym pośpiechu film? Jury 13. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Tofifest doceniło obraz, przyznając mu pierwsze miejsce w konkursie „From Poland”. W pełni popieram tę decyzję.
„Karbala” była jednym z najbardziej oczekiwanych filmów Tofifestu. O bilet na seans było porównywalnie trudno jak w przypadku „Demona” i „Syna Szawła”. Dodatkową atrakcję stanowiło spotkanie z twórcami – reżyserem Krzysztofem Łukaszewiczem, operatorem Arkadiuszem Tomiakiem i producentem Włodzimierzem Niderhausem.
Uważam, że było ono najciekawsze spośród wszystkich, w których uczestniczyłam w ciągu festiwalowego tygodnia, dlatego pragnę Wam je przybliżyć niemal w całości. Twórcy ze szczegółami opowiadają o genezie filmu oraz przebiegu produkcji. Nie brakuje zabawnych anegdotek z planu, ale są poruszane również niewygodne tematy.
Historia obrony przez polskich i bułgarskich żołnierzy City Hall jest już powszechnie znana, dlatego uważam, że wypowiedzi twórców mogą wysłuchać również widzowie będący jeszcze przed seansem. Zdecydowanie jednak większą przyjemność sprawi tym, którzy film już widzieli. Jeżeli poświęcicie te pół godziny na zapoznanie się z całością materiału – gwarantuję, że poczujecie się, jakbyście byli na planie „Karbali”.
Reżyser Krzysztof Łukaszewicz o tym, dlaczego akurat ta tematyka i konkretnie ten wątek:
Jeden z widzów zauważył, że polscy twórcy boją się filmów wojennych i kostiumowych. Próbę wyjaśnienia tej sytuacji podjął producent Włodzimierz Niderhaus:
Krzysztof Łukaszewicz dodaje, że ogromną przeszkodą jest brak funduszy. Podkreśla, że „Karbala” powstała w naprawdę ekspresowym tempie:
Włodzimierz Niderhaus o niemożności odróżnienia zdjęć robionych w Polsce od tych, które kręcono w Jordanii:
Operator Arkadiusz Tomiak o tym, co najpiękniejsze, ale też najtrudniejsze do zrobienia podczas tworzenia filmu:
Tomiak o swoich największych obawach oraz trickach stosowanych przez filmowców:
Arkadiusz Tomiak: My wracaliśmy po planie jak z wojny. Ale wiedzieliśmy po każdym dniu, że robimy dobrą robotę.
Reżyser wyznaje, jak poszczególni aktorzy znaleźli się w obsadzie, wymieniając swoich ulubieńców:
Łukaszewicz o tym, jak Bartłomiej Topa nie uzyskał odpowiedzi na żadne z zadanych reżyserowi pytań, ale zaryzykował udział w produkcji:
W filmie są dwa fragmenty, które mnie bardzo zirytowały. Za dużo patosu, zbyt trąci Hollywood, wymuszony happy end. Czy to wizja artystyczna czy jednak wątki oparte na rzeczywistych relacjach żołnierzy?
Anegdota o żołnierzu, który po powrocie do kraju nie mógł pozbyć się traumy wojennej:
Pytanie od widza: Czy była chociaż jakaś śladowa pomoc ze strony polskiego wojska? Odpowiada producent Włodzimierz Niderhaus:
Jak naprawdę zakończyła się historia sanitariusza, w którego rolę wcielił się Antoni Królikowski?
Jak film jest odbierany za granicą?
Jedna z najważniejszych kwestii: jak na „Karbalę” zareagowali weterani z Iraku?
Czy kolejny film Łukaszewicza również będzie oscylował wokół tematyki wojennej?
O problemach w Jordanii, kiedy to miejscowi i uchodźcy dezorganizowali pracę na planie:
„Pan Andrzej Wajda by robił 3 dni, Amerykanie tydzień”, a nasza ekipa?
Nie brakuje oczywiście specjalnych pozdrowień dla słuchaczy Radia Sfera: